niedziela, 23 marca 2014

rozdział 46 - Drop the Game

Cześć :)
Rozdział specjalnie długi nie jest, ale mam nadzieję, że Was zadowoli.
Kiedy następny? Oj, trudno mi powiedzieć. Postaram się dodać w połowie przyszłego tygodnia (środa, czwartek?). W innym przypadku będziecie musieli czekać na nowy wpis przez tydzień. Mam teraz sporo nauki, spraw, które muszę uporządkować w swoim życiu. Teraz chcę się na tym skupić. Tak więc,
do następnego :)

Tosia.

****************


Samochód podjechał na chodnik. Silnik został wyłączony. Dziewczyna spięła swoje niebieskie włosy w koka i wyjęła kluczyki ze stacyjki. Westchnęła pod nosem i spojrzała przez szybkę na posiadłość, koło której zaparkowała. Siedziała tak jeszcze chwilę, po czym wysiadła. Podeszła do bramy i już chciała naciskać na guzik domofonu, ale ku jej zdziwieniu, furtka była uchylona. Bez wahania weszła na podwórko i zaraz już stała pod drzwiami domu. Zapukała w nie energicznie parę razy, lecz bez większych efektów. Dopiero za którymś razem doczekała się. W progu  przywitał ją Shannon, ubrany w luźne dresy i białą koszulkę. Nie dało się nie zauważyć, że najwidoczniej nie był przygotowany na wizytę swojej dziewczyny.
- Cześć? - Odezwał się - co ty tu robisz?
- Widzę, że bardzo się cieszysz na moją wizytę. - Sue oparła się ręką o ścianę domu - wpuścisz mnie, czy tak będziemy tu stali, jakbyśmy się nie znali?
Shannon zrobił krok w bok, aby niebieskowłosa mogła przejść. Weszła do domu i jak zwykle zaczęła się rozglądać. W końcu jej i Shannona wzrok się spotkał. Dziewczyna uśmiechnęła się tajemniczo pod nosem i lekkim krokiem, ruszyła do salonu. Jednak się zatrzymała i odwróciła w stronę perkusisty, mówiąc:
- Przychodzę z samymi radosnymi nowinami.
- Tak? - Shannon był nieco dezorientowany - oświecisz mnie?
- Będę miała wywiad do gazety. Już mam ustalony termin i miejsce. Jezu, nawet nie wiesz jak się cieszę.
- To świetnie!
Sue niewiele już myśląc, podskoczyła do muzyka i rzuciła mu się na szyję. Wtuliła się twarzą w jego ramię, uśmiechając się pod nosem. Jej uścisk był dosyć mocny. Jednak po chwili odstąpiła od Shannona.
- Nie cieszysz się? - Spytała, lekko mrużąc oczy - nie widać?
- Pewnie, że tak! - Odparł ze zdziwieniem - to cudownie! Dlaczego miałbym się nie cieszyć?  Przecież odniosłaś sukces, wywiad to już coś.
- To o co chodzi?
Sue już miała zadać kolejne pytanie, kiedy to do jej uszu doszły hałasy, idące z salonu. Odwróciła się w jego stronę i pewnym krokiem udała się do niego. Kiedy tylko weszła, spostrzegła siedzącą na sofie Crystal. Była zaskoczona jej obecnością. Spojrzała na Shannona, który przyszedł za nią.
- Cześć. - Powiedziała modelka, podnosząc się - Shanny nie wspominał, że przyjdziesz.
- Tak, wpadłam bez zapowiedzi. - Odparła Sue z wahaniem, po czym zrobiła parę kroków w przód - chciałam mu zrobić niespodziankę. Wiesz, po za tym jakiś czas się nie widzieliśmy...
- Spokojnie. Ja właśnie miałam już iść.
- Ale przecież możemy posiedzieć w trójkę? - Skłamała Sue - musisz już lecieć?
- Tak. Mam jeszcze dziś coś do zrobienia to... to ja będę już szła.
Crystal blado się uśmiechnęła pod nosem. Nie było jej za bardzo na rękę, że do muzyka przyjechała jego dziewczyna. Szybko ruszyła na przedpokój, więcej nie patrząc na artystkę. Ta podeszła do fotela i usiadła na jego oparciu. Shannon wyszedł za modelką, by móc ją odprowadzić. Dziewczyna tylko czekała, aż wróci, by móc go spytać, o co chodzi. Nie minęło wiele czasu, za nim się zjawił.
- Widać, że nie cieszyła się z mojej wizyty. - Powiedziała Sue, wlepiając wzrok w kawałek podłogi - byliście bardzo zajęci?
- Czy ty mnie o coś podejrzewasz? - Perkusista uniósł brwi i spojrzał na dziewczynę - co za jakieś głupie domysły? I niby ty nie jesteś o nią zazdrosna?
- Nie lubię jej. - Sue szybko pożałowała swoich wcześniejszych słów - nie przepadam za nią. Jest sztuczna i za bardzo gra. Nie zauważyłeś?
- Jakoś nie. Znam ją zdecydowanie dłużej od ciebie i lepiej.
- Lepiej, ale pod jakim względem? Fizycznym, czy psychicznym? A może jedno i drugie?
Sue znów nie mogła się powstrzymać, by nie wywalić na wierzch swojej zazdrości. Mogła swoje zachowanie tłumaczyć na wiele sposobów, lecz jednak gdzieś wiedziała, że sama wypiera czyste fakty. Nie chciała pokazywać tego perkusiście, ale widząc Crystal, dostawała białej gorączki.
- Masz na nią uczulenie, widać. - Shannon parsknął ironicznie śmiechem - możesz już dać temu spokój? Nie przyszłaś tu po to, byśmy dyskutowali na ten temat, tylko cieszyli się z twoich sukcesów.
- Jakoś już nie mam ochoty. - Burknęła Sue i podniosła się z oparcia - to przynajmniej wiem już, dlaczego tak nie cieszyłeś się na mój widok.
- Przestań!
- Co przestań, co przestań? Denerwuje mnie to.
Shannon przewrócił oczyma i westchnął. Podszedł do dziewczyny od tyłu i objął ją w pasie. Na początku ta, wyrywała się z jego objęć, ale w końcu ustąpiła. Ujęła dłonią, jego dłoń. Może faktycznie wyolbrzymiała tą całą sprawę. Wcale nie chciała tego. Jedynie czego pragnęła to jego. No i oczywiście tylko dla siebie. Najlepiej byłoby go zamknąć w szafie i ukryć przed światem, lecz wiedziała, że i tak to nie jest możliwe. Złapała się na tym, że zaczyna robić akty zazdrości. Było to na swój sposób dobre, ale z umiarem. Mogło zawsze się to przerodzić w coś niezdrowego.
- Może przefarbuje się na jasny blond? - Zaśmiała się - w końcu wolisz blondynki.
- Może i tak? - Shannon pocałował ją w szyję - ale i co z tego? Chcę tego kolorowego ufoludka.
- Co wy wszyscy z tym ufoludkiem? Odwalcie się.
- Nie - Shannon zaśmiał się i obrócił dziewczynę w swoją stronę - tak po za tym, jestem ciekawy, kiedy udzielisz następnych wywiadów, prócz tego, co będzie.
- Jakbym słyszała Kristen. W każdym bądź razie, czuję, że czeka mnie jeszcze wiele fajnych rzeczy.
- Z pewnością. - Powiedział przeciągle Shannon - nawet jeszcze dziś.
Sue spojrzała na niego z udawanym oburzeniem. Jednak po ułamku sekundy, jej twarz przybrała zupełnie inny wyraz. Przygryzła wargi, usta wygięła w lekki uśmiech. Nie mogło się obyć bez pocałunku. Dziewczyna objęła perkusistę, przylepiając się swoim ciałem do jego.
                        Sue leżała w łóżku obok Shannona, wpatrując się w jego brązowe oczy. Dłonią gładziła jego policzek, przy tym delikatnie się uśmiechając. Miała nadzieję, że między nią, a niego, nie wtrąci się, żadna tam Crystal, czy inna siksa. Co prawda, ona sama nie była święta, ale nie chciała, by coś znów się psuło. Teraz chciała się zrehabilitować za ostatni miesiąc.
- Dziwię się jak ostatni czas wytrzymywałeś bez żadnej kobiety. - Powiedziała szeptem - chyba, że się mylę? Wiesz, nie było mnie z wami to...
- Tak, miałem same kochanki. - Shannon wyszczerzył zęby - co noc inną.
- Okropny jesteś!
- Wiem, wiem. Nie ma za co.
- Uważaj, bo zaraz zlecisz z łóżka.
- Już się boję. - Odparł perkusista i przekręcił się na plecy - a tak poważnie to żadna mi się nie nawinęła.
- Dawno chyba nie dostałeś ode mnie kopa w dupę. Nie sądzisz?
- Nie.
Sue powoli usiadła, zakrywając kołdrą górną partię ciała. Zaczęła szukać wzrokiem jakiegoś ubrania, koca, czegokolwiek. Chciała wstać. Mimo, że Shannon widział ją tyle razy nago, czułaby się dziwnie, latając po pokoju, tak jak Bóg stworzył. W końcu dostrzegła koszulkę mężczyzny. Sięgnęła po nią i szybko założyła. Teraz już mogła wstać. Czuła się nieco jak w sukience, ale przynajmniej miała zakryte ciało.
- Sue? - Shannon spojrzał na dziewczynę - czy ty się wstydzisz?
- Lekko peszę. - Artysta uśmiechnęła się i zaczęła szukać swojej torebki - mimo wszystko.
- Ja tam nie widzę powodów. Ja nie mam z tym problemów.
- Oj, już cicho bądź. Pójdę się wykąpać. Tylko gdybyś mógł mi dać jakiś ręcznik, coś czystego do przebrania i...
- Bielizny ci już nie pożyczę. - Shannon usiadł, śmiejąc się - chyba, że lubisz męskie bokserki?
- Zniosę i to, ale chyba nie będzie takiej potrzeby. Jakiś czas temu zostawiłam u ciebie w łazience swoje rzeczy. Znajdzie się coś.
- No, ale po ręcznik to już muszę wstać.
- Nie! - Sue zrobiła krok w tył, zasłaniając oczy - nie.
- Ja cię czasami nie rozumiem.
Perkusista powiedział ze śmiechem, po czym bez żadnych oporów, zdjął z siebie kołdrę. Jakby nigdy nic, przeszedł się do łazienki i otworzył szafkę, szukając czystego ręcznika.
- Już mogę odsłonić oczy? - Sue spytała cicho - bo ty...
- No, możesz. - Skłamał Shannon z głupkowatym uśmieszkiem - właśnie się ubrałem.
Dziewczyna spojrzała, lecz zaraz się dowiedziała, że została perfidnie oszukana (zrymowało mi się :D). Poczuła jak sie czerwieni. To było dziwne, a nawet bardzo, jednak widząc nagiego Shannona, nie umiała znaleźć słów. Co prawda, nie miała nic przeciwko jego atrakcyjności, a skąd, ale już tak miała.
                               Sue usiadła w wannie, z kranu nadal lała się gorąca woda. W powietrzu unosił się zapach olejków i mydła, który zdecydowanie koił zmysły. Dziewczyna wygodnie ułożyła się i sięgnęła po swoją komórkę. Chciała zadzwonić do Gabriela, próbowała, ale nie odbierał.
- Może ci pomóc? - Usłyszała zza drzwi głos Shannona - umyć ci plecy?
- Nie! - Zaśmiała się Sue - poradzę sobie. Innym razem wspólna kąpiel. Daj mi chwilę spokoju.
- I tak wiesz, że nie dam.
Dziewczyna pokręciła głową i po raz kolejny, nacisnęła na zieloną słuchawkę. Robiła to po raz nie wiadomo, który. Irytowało ją okropnie, że nadal słyszy w słuchawce ten okropny sygnał. "Po co mu telefon, skoro go nawet nie odbiera" - przekleństwo, każdego, kto nigdy nie może się dodzwonić.
- Tak? - Gabriel w końcu odebrał - przepraszam, ale nie słyszałem.
- No nareszcie! - Sue poturlała oczami po suficie - nie tłumacz się. Wiem, że nie chciało ci się ze mną gadać. Jednak wiedziałeś, że i tak nie dam za wygraną to odebrałeś dla świętego spokoju.
- Tak, tak. Właściwie to sam miałem się odezwać.
- Ooo, kochnany braciszek.
- Wpadłabyś do mnie niedługo? Znaczy, jutro?
- Hmm, czemu nie?
- Chcę cię z kimś poznać.
- Mówisz o tej Cornelii?
- Tak. Ostatnio z nią rozmawiałem i tak doszliśmy do wniosku, że może byście się spotkały. Sądzę, że dogadacie się bez problemu. Sądzę, że przypadnie ci do gustu.
- Oh, tak jak Shannon mówił o Crystal.
- Jaka Crystal?
- To dłuższa historia, bro. Akurat jestem u Sahnnego, kąpię się. W łazience jest świetna akustyka i... czekaj, napiszę ci smsa. Popiszemy.
- Dobra. Czekam.

Izaak leżał na łóżku, bezmyślnie gapiąc się w sufit. Nie miał ochoty na nic konkretnego. Teraz był myślami kompletnie po za światem. Martwiła go cała sytuacja z Sue. Niepokoił się o nią i nie krył tego przed nikim. Zależało mu na dziewczynie, a rzadko kiedy to się zdarzało. Musiała być dla niego faktycznie ważna, skoro już do tego doszło. Podparł głowę rękoma i myślał dalej. Przypomniał sobie słowa matki, lecz nie brał ich zbyt poważnie. Wiedział, że i tak będzie przeciwna temu, by startować do Sue, lecz nie zważał na to. Jednak nie był pewien, czy to dobra opcja. A jeżeli faktycznie miałby się zawieść, a jej zniszczyć to, na czym jej zależy? Wiedział natomiast jedno: nie miał zamiaru patrzeć na problemy dziewczyny, lecz je rozwiązać. W taki, czy inny sposób.

Nazajutrz, Sue wróciła wcześniej od Shannona. Obiecała bratu, że tego dnia się spotkają, a domyślała się, że coś jeszcze po drodze jej wypadnie. Natomiast wieczorem miała jeszcze wywiad. Jednak było trudno wyjść z domu muzyka. Chciał ją przekabacić pocałunkami, słowami, filmami, dobrym jedzeniem. Mimo wszystko, musiała się temu oprzeć. Przed powrotem z chłopakami do trasy, miała do załatwienia parę spraw. Pomysł Kristen z agentem był dobry. Czekała tylko, aż da jej znać, co i jak. Miała sama ogarnąć te sprawy. Cierpliwość została nagrodzona.
- Mamy sporo kandydatów. - Mówiła kobieta do słuchawki - chciałabym jutro móc to załatwić. Jest już wystarczająca liczba osób. Co ty na to?
- Hmm? - Sue kręciła się po kuchni z telefonem przy uchu - no dobra. W takim razie na jutro nic nie planuję. Jeszcze trzeba załatwić ten wywiad i chyba tyle?
- Żartujesz? To dopiero początki, ale spokojnie. Zostaniesz odpowiednio wprowadzona w cały temat. O nic się nie martw. Jeżeli jutro zdecydujemy się na kogoś to zaczynamy. Pierwsza zasadnicza rzecz, znalezienie pracy. W aktualnej sytuacji nie będzie problemów. Tyle jest miejsc pracy dla takich osób jak ty. Co prawda, o takie stanowiska w takich miejscach, biją się, ale po znajomości można wiele ugrać.
- To prawda. Dobra, zobaczymy jutro. Skoro mówisz, że jest sporo kandydatów to pewnie się na kogoś zdecydujemy. Póki co, zostawmy to.
- A jak tam z Izaakiem? - Kristen zmieniła temat - widziałaś się z nim? Wczoraj próbowałam się do niego dodzwonić, ale na nic.
- Nie. Wczoraj zostałam na noc u Shannona, tak więc nic mi na ten temat nie wiadomo. Na pewno się z nim spotkam, ale teraz trudno mi cokolwiek powiedzieć.
- No dobra, rozumiem. A odzywał się do ciebie chociaż?
- Od wczoraj nie.
Sue zlała herbatę i razem z nią zasiadła do stołu. Wlepiła wzrok w okno, słuchając dalej Kristen.
                    W tym czasie, w pokoju obok, Anabel przewracała się po łóżku, spoglądając na Roberta, który siedział na jednej z puf. W którymś momencie, dziewczyna poderwała się i podeszła do niego, siadając na podłodze po turecku. Uśmiechnęła się szeroko do Roberta. Tym rozkładała go na łopatki.
- I co się cieszysz? - Powiedział Babu, patrząc wprost na blondynkę - niedługo nie będziesz już sie tak do mnie ładnie uśmiechać.
- Niby czemu? - Anabel podparła się z tyłu rękoma - ma być mi smutno?
- Wiesz, będzie dzieliło nas sporo mil, a przez internet to nie to samo.
- Poleciałabym z wami, ale mam pracę. Już nie jestem bezrobotnym podróżnikiem. Nawet nie wiesz jak zazdroszczę Sue.
- Ale damy radę. - Robert w końcu też się uśmiechnął i usiadł obok dziewczyny na podłodze - dla chcącego nic trudnego. Jakoś się przeboleje. Po za tym, też nie będę cały czas z chłopakami. Wpadnę raz na jakiś czas do LA.
- Bardzo pocieszające. - Zaśmiała się Anabel i musnęła ustami, usta chłopaka - nad wyraz.
- Pamiętam, że kiedyś byś tak nawet nie mówiła.
- Ale zmądrzałam. A to chyba się liczy?
- Cały czas dawałaś mi kosza! Znęcałaś się nade mną i co sobie teraz myślisz?
- Hmmm, pytasz "co"? - Blondynka usiadła na jego kolanach - myślę, że to była dobrze podjęta decyzja.
Dziewczyna po raz kolejny pocałowała go. Nie chciała, by znów jej znikał, ale taka była kolej rzeczy. Nie miała ochoty na kolejne rozstanie z Babu, ale nic na to nie mogła poradzić. Cieszyła się, że z nim jest. Przypominając sobie to, jak kiedyś tego nie chciała, tak teraz wiedziała, że plułaby sobie za to w twarz. Było dla niej nowością, że sypia i całuje się tylko z jednym. Nie to, żeby robić z niej "łatwą koleżankę", lecz zazwyczaj stroniła od związków. Mimo wszystko wiedziała, że on był najlepszą inwestycją uczuciową, jaką do tej pory podjęła.

 Shannon otworzył drzwi, do których parę chwil wcześniej ktoś dzwonił. Stanął w progu z nadzieją, że Sue rozmyśliła się ze swoich poprzednich planów, lecz jego oczom ukazała się jego matka. Zdziwiony odchylił się lekko, ale w końcu wpuścił ją do domu.
- Postanowiłam zrobić ci niespodziankę. - Powiedziała Constance - przyniosłam dobre ciasto. Ostatnio niedaleko mnie, otworzyli nową cukiernię. Mają tam świetnie wypieki! Musisz tam kiedyś ze mną pójść.
- Cześć mamo. - Odpowiedział Shannon i wraz z nią, wszedł do kuchni - teraz znów przez ciebie będę się opychał? Ty chyba lubisz się nade mną znęcać.
- To swoją drogą. Zrobię herbatki. Wiem, że uwielbiasz kawę, ale strasznie mnie suszy. Dziś jest tak ciepło. Napijesz się ze mną.
- Dobrze.
Shannon usiadł przy stole i wygodnie się oparł. Patrzył na kręcącą się w jedną i w drugą stronę, matkę. Z drugiej strony cieszył się, że jednak Sue nie została dłużej u niego. Tak, obydwie panie, spotkałby się. Poprzednim razem wyszło dosyć dziwnie i tak na dobrą sprawę, nie wiedziałby, co w takiej sytuacji miałoby się stać.
- Jak przygotowania do trasy? - Spytała Constance - niedługo wylatujecie. Znów ty i Jared zostawicie mnie.
- Zawsze możesz do nas przylecieć. - Odpowiedział perkusista - przecież wiesz.
- Shanny...?
- Tak?
- Czy mi się zdaje, czy... - Matka chwyciła za bransoletkę, leżącą na blacie - to chyba nie jest twoje?
- Co?
Shannon spojrzał na świecidełko, które należało do Sue. Przecież nie mógł powiedzieć swojej matce, że to jego. Kto by się na to nabrał? Lekko się wykrzywił, nie wiedział, co ma odpowiedzieć. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że i tak Constance, we kiedy on kłamie.
- Znowu jakaś u ciebie była? - Spytała - mógłbyś sobie w końcu znaleźć jakąś odpowiednią dziewczynę, kobietę, a nie co rusz, przygodną kochnkę.
- Mamoooo - Shannon przejechał po twarzy dłonią - daj już spokój.
- No co? A nie mam racji? Synku drogi, nie jesteś już taki młody. Znalazłbyś sobie kogoś. Nie sądzisz, że to już najwyższa pora? Ani ty, ani Jared.
- Sama kiedyś nawet powiedziałaś, że nawet gdyby to i tak co z tego? Są ludzie tacy i tacy. Po za tym, czemu sądzisz, że mam tylko i wyłącznie same kochanki?
- A jest tak?
- No - Shannon w tedy zrozumiał, że powinien się ugryźć w język - skończmy ten temat.
- Oho. Czyli coś się dzieje. Mów. Czyżby jakaś wpadła do ciebie na "dłużej"?
- Może? Skończmy ten...
- Czy to takie dziwne, że chcę dla ciebie dobrze? Że pytam? Jestem twoją matką.
- Gdyby coś się takiego działo to byś wiedziała.
- Tak, jasne. Bo ci jeszcze uwierzę. To w końcu jak?
- Dobra, wygrałaś. - Shannon ciężko westchnął - powiedzmy, że się spotykam z taką jedną dziewczyną.
- Wreszcie! - Constance klasnęła - opowiadaj!
- Nie mam już nastu lat, żeby się tobie spowiadać.
- No dobra. Nie chcesz to nie mów. Najlepiej jak już sobie pójdę to...
- Dobra, bo inaczej i tak nie dasz mi spokoju. - Perkusista wstał i podszedł do blatu - nie jest to z pewnością modelka i też nie ten typ dziewczyny, który zawsze preferowałem. Jest artystką.
- Ooo, zaskoczyłeś mnie. - Constance uśmiechnęła się - jakaś odmiana. Jaka jest?
- Jaka? - Shannon zamyślił się i spojrzał ku górze - ładna, zabawna, inteligentna. Z pewnością inna, niż reszta tych wyfiokowanych laluń, które spotykam.
- To widzę, że zmądrzałeś trochę. A długo to już?
- Krótko, znaczy...
- Ile?
- Parę miesięcy. Nie mówiłem ci nic, bo nie chciałem zapeszać. Też nie byłem pewien, czy to jest to, ale...
- A teraz już wiesz, skoro już mi o tym mówisz?
- Chyba tak? Z pewnością nie jest to byle jaka dziewczyna.
- A sporo młodsza? - Matka perkusisty upiła trochę herbaty - zawsze wolałeś młodsze, ale to chyba całkowicie normalne.
- Trochę. Spokojnie, jest już pełnoletnia. Na tym przystańmy. Starczy zeznań.
- Niech ci będzie. A kiedy ją poznam?
- Mamo!
- No co?

Sue weszła do domu i już od progu witając się z bratem. Stęskniła się za nim okropnie, chociaż nie minęło wiele czasu. Też była ciekaw jego nowej dziewczyny. Cieszyła się, że może ją poznać, właśnie dziś. Z opowieści Gabriela, wynikało, że to musiała być faktycznie świetna osoba. Tym bardziej nie mogła się doczekać. Kiedy weszła do salonu, ujrzała ją. Uśmiechała się do niej i spoglądała, spod prostej, ciemnej grzywki. W końcu poderwała się z kanapy i podeszła do Sue.
- Cześć. - Powiedziała - Cornelia jestem, miło poznać. Gabriel trochę mi o tobie opowiadał.
- Ooo, mam nadzieję, że tylko te dobre rzeczy? - Zaśmiała się artystka - cześć, Sue.
- Czy ja wiem? Nic złego nie wspominał, tak więc... a o mnie coś gadał?
- Czy ja wiem? - Niebieskowłosa spojrzała na brata - raczej same dobre rzeczy. Słodził trochę.
- Ufff, już się bałam.
- W końcu cię poznaje. Powiem szczerze, że byłam ciekawa tego spotkania.
- Mam nadzieję, że na razie pozytywnie?
- Bez zarzutów!
Cornelia faktycznie okazała się świetną osobą, tak jak opowiadał Gabriel. Dziewczyna miła, ładna, gadatliwa i z pewnością  z dużym poczuciem humoru. Sue od razu ją polubiła, z nadzieją, że i ona to odwzajemnia. Artystka uwielbiała takich ludzi. Nie dało się ukryć, że ona i Gabriel pasują do siebie jak ulał.
-  Z Shannonem już jest ok. - Powiedziała Sue, spoglądając na brata - tak jak ci pisałam. Co prawda, nadal mnie niepokoi ta Nowa, ale doszłam do wniosku, że popadam w paranoję.
- No i dobrze. - Odparł brunet - ale wiesz, sam też jestem facetem. Tak więc, mimo wszystko uważaj na niego. Chwila nieuwagi i...
- Skończ. W ogóle nie przyjmuję tego do wiadomości.
- No dobrze. Grunt, że już wam się układa.
- No właśnie. Teraz wracam z chłopakami do trasy, będę go mieć na oku. Po za tym, będziemy się codziennie widzieć.
- O zgrozo, już mi go szkoda.
- Ej! - Sue rzuciła w Gabriela poduszką, na co Cornelia głośno się zaśmiała - głupi jesteś.
- Dzięki. Tak po za tym, co z tym agentem?
- No jutro się z Kristen widzę i wybieramy. Ponoć sporo osób się znalazło to powinnyśmy kogoś już mieć. Za to dziś mam wywiad.
- Stresujesz się? - Wtrąciła Cornelia - bo to pierwszy, prawda?
- Tak, nigdy wcześniej nie było takiej sytuacji. Jeśli chodzi o stres to z pewnością mniej, niż przed ostatnią wystawą. No, ale pierwsze koty za płoty to teraz będzie z górki.
- Dasz radę. Z Gabrielem pierwsi polecimy do kiosku po gazetę.
- A nie, bo ja sama! - Sue pokazała język - a jak coś przekręcą tam, albo coś?
- To już twój agent się tym zajmie.
- Oby!

Nadszedł wieczór, który był długo wyczekiwany przez Sue. Ona i Kristen zasiadły się w jednej z pobliskich knajpek, która była była nad wyraz przytulna i sympatyczna. Dziewczyna kręciła się na fotelu z niecierpliwości. Dziennikarza jeszcze nie było. Co chwila patrzyła na drzwi, w nadziei, że on zaraz się zjawi.
- Uspokój się! - Zaśmiała się Kristen, trykając dziewczynę w bok - uspokój się i nie kręć się, jakbyś owsiki miała. Jeszcze ma jakieś pięć minut.
- Boję się. - Powiedziała w akcie paniki niebieskowłosa - cholera. Jeszcze godzinę temu, tego nie czułam, ale teraz...
- To minie. Nie myśl o tym. Tak samo było na wystawie i co? Poszło jakoś?
- No tak.
- To i teraz będzie tak samo. Spójrz, to tylko dziennikarz i udzielanie wywiadu. Nikt cię nie ugryzie, nie ma tłumu ludzi, braku świeżego powietrza. Wcześniejsza sytuacja była gorsza.
- Nie pomagasz mi. - Odparła Sue, po czym upiła herbaty z filiżanki - dobra, uspokajam się.
- Taaa, na pewno. - Mruknęła Kristen, kiedy to dziennikarz wszedł do knajpki - o, o wilku mowa.
- Cholera. - Sue, złapała kobietę za nadgarstek - a jak powiem, coś nie tak?
- Rany Boskie, znów się zaczyna.
                         Faktycznie, stres był w tej sytuacji zbędny. Okazało się, ze dziennikarz był bardzo miły i faktycznie znał się na rzeczy. Wszelkie emocje opadły, kiedy to zaczęto zadawać pytania. Nie były specjalnie wydziwione, co było na plus. Sue rozluźniła się i z chęcią zaczęła odpowiadać. W pewnym sensie, zaczęło się to robić przyjemne. Tak na dobrą sprawę, okazało się, że nie było się czego bać. Po wywiadzie była szeroko uśmiechnięta i nie mogła się doczekać, kiedy znów taka sytuacja się powtórzy.



2 komentarze:

  1. Jaka miła niespodzianka w postaci 2 rozdziałów! Oba są świetne :)
    W poprzednim zostałam bardzo zaskoczona pokrewieństwem Izaaka i Kristen, ale muszę przyznać, że pomysł całkiem dobry!
    Jak zwykle denerwuje mnie Crystal, ale taka chyba już jej rola. Ale za to uwielbiam zazdrość Sue! Bardzo dobrze, że jest zazdrosna. Każda na jej miejscu by była, tylko masz rację, że z tym nie wolno przesadzić. Fajny był też wątek "szpiegowania" i "spiskowania" z Vicky!
    Ciesze się, że wystawa się udała i zabić Shannona za to spóźnienie!
    Niech Sue robi karierę! Niech jej się uda ten wywiad i oby było więcej ;)
    Aaa i super, że rozwinęłaś również inne wątki :)
    Hmm i czyży Shannon nareszcie się zdecydował.. mam na myśli jego rozmowę z mamą. Wnioskuję, iż jest tu coś na rzeczy! Tylko trzeba pozbyć się Crystal żeby wszystko było pięknie!
    Trzymam kciuki, jak zwykle czekam na więcej.
    ps. powodzenia w nauce i obyś sobie wszystko dobrze poukładała :)
    Pozdrawiam ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnie sie ciesze, że podoba Ci się :) właśnie o to mi chodzi.
      Ogólnie wątków będzie coraz więcej, część się rozwiąże w najbliższych rozdziałach.
      I dziękuję. Szczęście się przyda. Mam nadzieję, że jak najszybciej się uporam. Pozdrawiam, Puzzel <3

      Usuń