niedziela, 19 stycznia 2014

rozdział 32 - This is War

Cześć :)
Jak zwykle dam wstęp od siebie...
Teraz mam sporo nauki i 6 ocen do poprawienia, więc równa się to, że mniej czasu na bloga. Być może notki będą się pojawiały mniej regularnie, nie tak jak do tej pory. Przy każdym nowym rozdziale będę pisała, kiedy możecie się spodziewać nowego wpisu. Otóż, co do roz. 33, postaram się w tym tygodniu. Prawdopodobnie wtorek lub środa.
Po za tym chciałabym dać taką moją małą refleksję. Ostatnio usłyszałam, że hejtuję Marsów, jak i Echelon. Większej bzdury nie słyszałam. To, że obiektywnie się wypowiadam na jakiś temat, nie oznacza, że to jest Bóg wie co. Co lepsze, nie każdy zawsze umie zrozumieć moje przesłanie i wypowiada się nie w temat, "obrażając tak jakby mnie" i dając do zrozumienia, że nie mam racji. A to właśnie nie o to chodzi. Przy okazji pokazuje innym ludziom, że jestem zła, beee i niedobra, co jeszcze bardziej mnie rozbawia. Skoro jesteśmy wszyscy tacy "obiektywni i tolerancyjni" to proszę, bez hipokryzji i niepotrzebnych kłótni. Można tłumaczyć długo, o co chodzi, a i tak każdy będzie szedł za ciosem i mówił coś kompletnie bez sensu.
Miłego czytania, kochani :3

Pozdrawiam,
JA, Tosia <3


************

Sue siedziała przy stole, popijając kawę i wpatrując się swoimi dużymi oczyma w Shannnona. Ten posyłał jej co jakiś czas flirciarskie spojrzenia i szczere uśmiechy. Kiedy dziewczyna brała kolejny łyk z przeźroczystego kubka, obydwoje usłyszeli pukanie do drzwi. Perkusista wstał i ruszył do drzwi. Do apartamentu wszedł Tomo. Natychmiast spostrzegł Sue, która niewinnie na niego patrzyła. Doskonale wiedział, że ona tu jest. Vicki nie ukrywała niczego. Podszedł do stołu i zajął wolne krzesło. Popatrzył na Shannona znacząco, by ten na parę chwil zostawił ich samych. Tak też zrobił. Perkusista zniknął za drzwiami swojej sypialni.
- Cześć - powiedział gitarzysta, patrząc na malarkę - Vicki mi powiedziała, że tu jesteś. Prócz nas nikt o tym nie wie. No, ale to tylko kwestia czasu.
- Hej - odparła niepewnie Sue - rozumiem, że chcesz ze mną porozmawiać? Wyprosiłeś Shannona to sądzę, że to coś konkretnego?
- Tak, nie mylisz się. Chodzi o to, że mam do ciebie nieco za złe o tą całą sytuację. Też rozumiem parę kwestii, ale zrozum... pokręciłaś, namieszałaś, sporo wręcz.
- Zdaję sobie z tego sprawę. Też wiem, że zaraz mnie opieprzysz.
- Nie leży sens w opieprzaniu ciebie, ale w szczerej rozmowie. Shannon i Jared z twojego powodu się pokłócili. Pewnie zdążyłaś zauważyć, że też się poszarpali. I tak się w końcu pogodzą. No, ale na tą chwilę jest kiepsko, a na rozejm się nie zapowiada. Nie to, że coś, ale przez to wszystko odbija się na trasie, zwykłej, ludzkiej relacji i na pracy.
- Zdaję sobie z tego sprawę, Tomo - Sue pokręciła głową - przepraszam.
- Przeprosiny są zbędne. Nic nie zmienią, bo to tylko słowa. W tym przypadku tak to działa, w innych może inaczej, ale cóż - Tomo westchnął i oparł się o oparcie krzesła - nie chcę znów widzieć, jak moi przyjaciele tłuką się i kłócą o jakąś dziewczynę.
- Jakąś? Dzięki...
- No, ale... przepraszam. Źle to ująłem. Ale czy ty chociaż wiesz co robisz? Jesteś niezdecydowana, latasz od jednego do drugiego. Pominę tutaj kwestię pracy, ale czystą moralność. Dziewczyno, czego ty oczekujesz? Chyba zdążyłaś ich poznać i wiesz jak z nimi jest. Jeżeli sądzisz, że to przetrwa, to co jest teraz to nie licz na happy end. Teraz może być wielka miłość, a zaraz co? Polecisz z płaczem do Jareda, znów będą przepychanki. A pomyślałaś o Emmie? Jak ona się teraz czuje? Pewnie nawet nie wiesz, że...
- Wiem o wszystkim - Sue zacisnęła pieści - rozmawiałam z nią o tym. Dlatego zrezygnowałam z tego, co było miedzy mną, a Jaredem.
- A gdyby nie? Nie wiem jak teraz możesz sobie spojrzeć w twarz, stojąc przed lustrem? Jeżeli sądziłaś, że to wszystko pójdzie tak gładko to się bardzo pomyliłaś. A znam Shanna i Jareda doskonale, wręcz na wylot i z każdej strony. Najlepiej będzie jak zostawisz to wszystko w spokoju i zajmiesz się swoją pracą. Tak, by wszystko było jak na początku. Druga opcja? Zwyczajnie odejdź. Za dużo jest tu zamętu.
Tomo wstał z krzesła i nic więcej nie mówiąc wyszedł z apartamentu, trzaskając za sobą drzwiami. Sue siedziała bez ruchu wlepiając wzrok w stół. To, co przed chwilą usłyszała ruszyło nią i to mocno. Dano jej do zrozumienia, ile błędów popełniła, jeszcze popełni. Chciała się rozpłakać, ale nie zrobiła tego. Do pomieszczenia wszedł dezorientowany Shannon. Patrzyła na dziewczynę pytająco, ale ta milczała. W końcu podniosła się i ruszyła do sypialni. Złapała za swoją walizkę i pośpiesznie zaczęła wrzucać do niej swoje rzeczy.
- Co robisz? - spytał Shann, który poszedł za nią.
- Nie widać? - Sue odparła nawet nie zwracając uwagi na perkusistę - pakuję się. Zaraz zgłoszę się do Emmy lub Jareda, że wróciłam do pracy. Zarezerwuję sobie drugi apartament i wszystko wróci do normy.
- O czym ty mówisz? Sue!?
- Nie mów, że nie słyszałeś naszej rozmowy z Tomo?
- Trzy po trzy. Nie chciałem podsłuchiwać.
- Ach tak ? - Sue podniosła się z kolan i spojrzała na mężczyznę - powiedz mi teraz wprost i szczerze. Nie chcę być oszukiwana, nie chce kłamać samej sobie. Czy to co robimy ma jakikolwiek sens? Skąd mam mieć pewność, że nie jestem dla ciebie zabaweczką? Kiedy  to ja byłam na tym miejscu, było dobrze. Nikt nie miał żadnych zobowiązań.
- Sue! Uspokój się! Co ten kretyn ci naopowiadał?
- Nic, powiedział czystą prawdę, przed którą ja uciekam.
- Proszę - Shannon podszedł do dziewczyny i złapał ja za ramiona - nie chcę, by to tak się kończyło. Nie teraz, kiedy zaczęło sie wszystko układać.
- A co ja mam powiedzieć? To wszystko moja wina. Gdybym wcześniej nie zrobiła tego, co było to, to...
- Sądzisz, że mam na zamiarze cię skrzywdzić? Czemu?
- Tak. Przecież wiadomo jak to z wami Leto jest. Najpierw jedna na ile? Dwa miesiące, a później tylko "spadaj"? To ma być z terminem ważności? Nie chce tak, nie chcę być wykorzystana i oszukana. Po za tym, ty i Jared się przeze mnie kłócicie, co się odbija na tylu sprawach. Nie chcę więcej kręcić. A teraz pozwól, że się spakuję do reszty.
- Zabije go! - powiedział Shann, odsuwając się na parę centymetrów - zabiję. Ja już z nim se pogadam.
- Nie rób głupot. On ma rację, nie mów, że nie.
-  Sue, wpierw odpowiedz sobie na pytanie... czy ty tego naprawdę chcesz?
- Nie, nie Shannon. Ale nie dajecie mi wyboru. Lepiej spytaj o to samego siebie.
- Ja chcę i to bardzo. Proszę, nie zostawiajmy tego tak.
Sue była bliska płaczu. Shannon widząc to, przytulił ją do siebie i ucałował w czubek głowy. Nie chciał, by przez to ktokolwiek cierpiał. Wiedział, że na początku nie będzie łatwo, ale w końcu rozejdzie się po kościach. Miał w dupie swojego brata, w końcu musiało mu przejść. Jednak nie wyobrażał sobie tego, żeby teraz miał stracić kogoś, na kim mu tyle czasu zależało i zależy nadal. Pocałował czule dziewczynę w usta i posłał jej lekki uśmiech. Ta go odwzajemniła tym samym i delikatnie położyła dłoń na jego policzku.

Sue stała przed drzwiami do apartamentu Emmy. Zapukała parę razy, w nadziei, że w końcu wyjdzie. Udało się. Dziewczyna weszła do środka i weszła nieco dalej.
- Sue? Co ty tu robisz? - Emma nie kryła zdziwienia - myślałam, że jesteś nadal w LA? Wracasz do pracy?
- Tak, tak - dziewczyna uśmiechnęła się - dlatego tutaj też przyszłam. Aktualnie moje rzeczy są u Shannona, ale chciałam prosić o swój apartament. Gdybym poszła z tym do Jareda to i tak by tobie powołał to zadanie. Po za tym, nie chcę się na razie z nim widzieć. Wiem, że on z bratem się pokłócił i nie chcę rozdrapywać wszystkiego jeszcze bardziej.
- Ale i tak wiesz, że spotkanie jest nieuniknione? Prędzej, czy później.
- Wiem.
- Dobra, zaraz przejdziemy się do recepcji.
- Słuchaj, Emma - Sue przygryzła lekko dolne wargi i przysiadła na fotelu - chcę też z tobą porozmawiać. Wiem, że zachowałam się jak ostatnia szmata, a to co się stało ostatnio... Przecież Jared i Shannon pokłócili się o mnie. Wiesz jak to wygląda. Nie chcę mieć z tobą na pieńku, bo bardzo cie lubię, po za tym nie lubię się kłócić. Zależy mi, byśmy były w dobrych relacjach...
- Przecież już ci mówiłam, co o tym sądzę. Nie mam ci niczego za złe.
- Dobrze wiem, że masz. Tylko nie mówisz. Też jestem kobietą i doskonale wiem, jak to wygląda.
- Tak, masz rację - Emma przewróciła oczami - mam do ciebie trochę żalu. Zależy mi na Jaredzie, kocham go, ale wiem, że to bez sensu. Znam go i wiem jak będzie. Chciałabym, żeby to on się tak się o mnie wykłócał i szarpał.
- Ale sądzę, że w moim przypadku jest to z powodu takiego, że on nie ma tego, czego chce.
- To prawda.  Ale cóż... Chodźmy do tej recepcji. Zarezerwujemy apartament.

- Jared! - krzyknęła Sue - uspokój się!
- Czyli jesteś z nim, tak? - Jared nie krył swojej złości - super.
Obydwoje siedzieli w jego apartamencie. Dziewczyna zebrała się na odwagę, by z nim porozmawiać. W końcu musiało do tego dojść. Z kłótnią, czy bez.
- Tak, jesteśmy razem - Sue oparła się plecami o ścianę - kocham go, a on mnie. Tak sądzę. Po co się szarpiecie? Nie możesz znieść tego, że nie jestem dla ciebie? Że nie masz czegoś, co ma twój brat? A możesz... przecież Emma ...
- Nawet mi o tym nie wspominaj! To moja przyjaciółka i nie sądzę, żeby było pomiędzy nami coś więcej. Po za tym, nie odchodźmy od tematu. Wykorzystałaś mnie i mojego brata?
- Ja? Zabawne, nie rozśmieszaj mnie. Ja zajmę się pracą, ty tym, co masz dać od siebie. To, czy jestem z Shannnonem, czy nie to bez znaczenia. Po za tym, ja ciebie wykorzystałam? Jak już to działa to w obydwie strony. Ja i ty mieliśmy z tego korzyści. To było bez zobowiązań. Krótka piłka.
- A nie pomyślałaś, że mój brat może chce zrobić mi na złość?
- O czym ty mówisz?
- Cóż, pokazał, że mogę mu teraz zazdrościć. Sądzisz, że to, co niby jest pomiędzy tobą, a nim jest trwałe? Jeżeli tak sądzisz, jesteś bardzo naiwna. Jeżeli uważasz, że to jest jakaś miłość, czy cokolwiek coś z tych rzeczy to pozdrawiam. Poczekaj jeszcze trochę.
- To jest moja i jego sprawa! Ty się w to nie wtrącaj!
- Tak? A właśnie, że będę bo to mój brat.
- Tak? Po za tym, czemu tak ci zależy, żebym z nim nie była?
- Bo wolałbym, żebym był na jego miejscu. On cię skrzywdzi.
- A ty to co? Sądzisz, że jesteś lepszy? Niby w czym?
Sue miała ochotę rozszarpać Jareda. Nie lubiła, gdy ktoś był obłudny wobec niej, czy nawet kogokolwiek. Dziewczyna odsunęła się od ściany i szybkim tempem ruszyła do drzwi. Jednak poczuła, jak Jared, łapie ją za nadgarstek.
- Poczekaj - zaczął - przepraszam. Ale pewnych kwestii nie dostrzegasz.
- Ty też. Pomyśl czasem jak sie czuje Emma. A teraz zostaw mnie i daj mi spokój. Przemyśl sobie wszystko na spokojnie, ja też.
Sue wypuściła się z uścisku muzyka i wyszła.

Było już ciemno. Miasto usnęło. Sue siedziała na parapecie okna, trzymając w dłoni telefon. Właśnie próbowała się dodzwonić do Gabriela, ale ten nie odbierał. W końcu...
- Cześć ... - zaczęła Sue, za nim on cokolwiek zdążył powiedzieć - przepraszam. Wyleciałam z LA  i teraz jestem z zespołem w trasie. Wszystko się popieprzyło. Nawet nie wiesz jak mi z tym wszystkim źle. To za dużo, by opowiadać przez telefon.
- Hej, hej - Gabriel w końcu odpowiedział - ty płaczesz?
- Tak, jest mi cholernie źle. Wypaliłam dziś parę paczek papierosów, wypiłam za dużo. Wszystko straciło sens. Kurwa, znów jest źle.
- Sue, spokojnie. Połóż się spać, jak się obudzisz to daj mi znać. Przylecę do ciebie. Nie mam na razie żadnych zleceń, poproszę Doriana o pożyczkę. Po głosie słyszę, że nie jest z toba dobrze.
- Nie fatyguj się.
- Daj spokój. Zadzwoń do mnie jak wstaniesz rano. I tak spać dziś nie idę, więc w każdej chwili możesz na mnie liczyć. W końcu mam siostrę. Nie pozwolę teraz, by było jej smutno.
- Dziękuję.

6 komentarzy:

  1. O.o nie spodziewałam się takiej reakcji Jr xd W sumie myślałam, że dla niego to tylko chwilowe, ale wychodzi na to, że to coś więcej.
    Po spotkaniu z Tomo, sama byłam bliska płaczu :D Tak szybko chciała z niego zrezygnować...
    No i kwestia Gabriela( tak wgl to ma zaj*biste imię xd)... taki z niego fajny brat :D Aż sama chciałabym takiego mieć ;c no cóż, ale w sumie to mój też nie jest taki zły xd. Mniejsza o to...
    W pewnym momencie też pomyślałam, że lepiej byłoby gdyby ona wyjechała. To wszystko powoli by się unormowało. Ale takie zakończenie nie ma racji bytu xd
    Pozdrawiam i życzę dużo weny <3
    http://ostatnitaniec.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. No widzisz, bloga i coraz to nowsze rozdziały mają zaskakiwać, czyż nie? :D
    Nie, takie zakończenie nie wchodzi w grę, ale cóż... zakończenie niekoniecznie, ale zwrot w akcji? no, czemu nie :D
    dzięki, również pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział, chyba jestem największą fanką bloga ;D czekam aż Jay uruchomi swój urok :) zapraszam
    http://sandra-lost-in-a-daydream.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj z czego wiem jest sporo fanów, ale może też są vipy? :D

      Usuń
  4. ale sie porobilo, no. :< Tomo, Jared, Emma... przykra sytuacja... ale mam nadzieje, ze wszystko sie miedzy nimi ulozy. Musi. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A Jared jak zawsze musi namieszać... Czekam na rozwinięcie tej sytuacji, bo może być na prawdę ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń