wtorek, 14 stycznia 2014

rozdział 30 - Mam coś, czego nie masz ty

Dzień dobry mordeczki :*
Jest to rozdział, na który dosyć długo wyczekiwaliście, a właściwie na to, co jest w nim zawarte :) W końcu się doczekaliście. Mam nadzieję, że rozwiązanie sytuacji Wam się spodoba. Notka powstała już jakiś czas temu, ale w nocy jeszcze robiłam poprawki. Jest to ważny rozdział, a po za tym dla mnie moment... wchodzę na bloga i co widzę? 7224 wyświetleń. Chcę Wam po raz kolejny raz podziękować. Śledzicie mojego bloga, komentujecie, piszecie do mnie wiele dobrych słów.  Wiem, że powtarzam, ale chcę jeszcze raz podziękować. Mam nadzieję, że ilością czytelników podbije jeszcze wyżej. Ostatnio nawet się popłakałam. Jest to cudowne uczucie, kiedy widzi się, że ktoś docenia twoją pracę, mówi wiele pozytywnych rzeczy, motywuje mnie do dalszego działania. Korzystając, że to jest wyjątkowa na swój sposób notka, dlatego się rozpisuje. Nie wiem, czy wgl. ktoś czyta, to co piszę przed notką, ale mam nadzieję, że tak :) Jest to dla mnie ogromnie budujące i cieszę się, że jesteście ze mną, kocham <3

Całusy Wam posyłam,
Tosia :3



**********

Sue siedziała już w samolocie. Mimo, ze fotele były bardzo wygodne, dziewczyna siedziała jak na szpilkach. Wiedziała, że zostawiła Anabel w dobrych rękach. Ufała Robertowi, że zajmie się jej przyjaciółką, że krzywda się jej nie stanie. I tak wracała do zdrowia, rade sobie miała dać. Teraz dla Sue był najważniejszy Shannon.
- Nosz kurwa - przez głowę Sue przebiegały myśli - jaka ja byłam głupia. Niczego nie widziałam. Jezu, jak on musiał się z tym wszystkim czuć. Jeszcze wiedział o tym wszystkim, co zaszło pomiędzy mną, a Jaredem. Tak mi jest z tym źle, cholera, co ja narobiłam. Oby tylko wszystko było dobrze. Kurwa, ja go kocham.

Zespół siedział w busie, właśnie wracali do hotelu. Dla Shannona takie nagłe przerzucenie się na koncert było wyczynem. Właściwie wszystko na ostatnią chwilę. Nawet nie miał dużo czasu, by się przygotować. Na szczęście Jared ideał wszystko dopracował zawczasu. Perkusista nic nie mówił. Mimo, że pytali go, czemu milczy, obyło się bez jego odpowiedzi. Spoglądał przez szybę, wszystko za nią zaraz znikało. Nie miał za bardzo humoru. Był zmęczony, dezorientowany, nie wyspany. Mimo, że koncert dał mu nieco povera, coś go trapiło. Tęsknił za nią, za jej uśmiechem, za jej niebieskimi włosami, zabawnym śmiechem, rumianymi policzkami i bladą cerą. Chciał, by była teraz przy nim. Nie miał wcale ochoty wracać z LA. Jeszcze nigdy nie spotkało go coś takiego. Nie liczyło się nic więcej, po za nią. Jednak nie chciał się zdradzać o swoich uczuciach, bał się jej reakcji. Przecież powiedziała mu stanowczo nie, kiedy to wszystko nie zaszło dalej. Jednak z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień, czuł, że coraz bardziej jest mu bliska.
Bus zatrzymał się przed hotelem. Wszyscy zabrali swoje rzeczy i ruszyli do środka. Teraz tylko windą, apartament i lulu. Jednak Shannon nie miał ochoty na sen. Nie sądził, że tęsknota za kimś może tak wiercić człowieka od środka. Czuł się jak zakochany kundel. Teraz wszystko straciło znaczenie... imprezy, przygodne kobiety, używki, kumple... było to bardzo dziwne uczucie. Shannon wszedł do swojego apartamentu i rzucił się na sofę. Twarz wtulał w beżowe, pachnące poduszki. Chciałby, by taką podusią była Sue, ale jedynie w jego wyobraźni. Jednak całowanie poduszki, byłoby lekką przesadą. Perkusista zamknął oczy zajęty swoimi myślami. Jednak błogą chwilę spokoju, przerwało pukanie do drzwi. Shann uniósł powieki i usiadł. Nie miał ochoty teraz przyjmować żadnych gości, ale ostatecznie poszedł otworzyć. Do środka weszli Jared i Tomo, bez żadnego słowa. Zajęli miejsca w salonie, wyczekując, aż starszy Leto do nich dołączy. Wszedł do pomieszczenia i przycupnął na sofie.
- Co się dzieje? - zaczął Tomo - i nie wmawiaj nam, że nic. Za dobrze cie znamy. Gadaj jak u księdza na spowiedzi. Nie wymigasz się teraz.
- A co mam powiedzieć? - Shann wzruszył ramionami - kobieta, tyle wam starczy.
- Co?? Ale, kiedy, jak, kto?
- Czy to ważne? Nie mam dziś nastroju na rozmowy.
- I nigdy nie będziesz miał  - wtrącił Jared - jesteśmy przyjaciółmi, powiesz nam?
- A co mam odpowiedzieć? Że jestem głupi  i naiwny?
- Dużo to nam nie mówi, bro.
- Za dużo chyba sobie wyobrażałem. Na początku to była czysta zabawa, kolejny zwrot sytuacji, który zaraz miał się skończyć, trudno. Ale nie, z czasem czułem coraz więcej. Też nie wiem, czy to nie jest chwilowa fascynacja, takie moje widzi mi się. Sam nie wiem czego chcę?
- O czym ty pieprzysz?
- Zakochałem się, idioto - Shannon wstał - chyba, ale wiem, że to nie ma sensu, bo nie jest to odwzajemnione. Ona mnie nie chce.
- Że co? - Tomo był w szoku - czy ja dobrze słyszę? Shannon się zakochał? Ciekawe na ile. Po za tym, dziewczyna musi mieć spore wymagania, skoro nie chce Letosia. To kim jest twoja niedoszła wybranka? Znamy ją? Ładna jest?
- Bardzo, śliczna. Z resztą, tak, znacie ją.
- O kim mówisz? - Jared świdrował brata wzrokiem - co?
- O.. o Sue.
Jared i Tomo nie dowierzali. Patrzyli na perkusistę z niedowierzaniem. Młodszy Leto poczuł się nieco winny. Doskonale wiedział, że jego brat miał świadomość pewnych zajść z Sue. Czuł się z tym źle, mimo wszystko, był to jego kochany braciszek. Sam bardzo lubił malarkę, ale nie było to, to samo co z Shannem. On ją kochał, a... nie mół tego przetrawić.
- A ona o tym wie? - spytał Tomo.
- Nie, nie chcę. Tak będzie lepiej. Ja wyjdę na skończonego kretyna, będzie dziwna sytuacja. Znam jej zdanie na ten temat, tego wszystkiego. Mimo wszystko nie chcę tracić tego, co teraz mamy razem. Gdybym jej powiedział, byłoby to istne zabójstwo - odparł Shann z rozżaleniem w głosie - nie ma innej opcji.
- Ale ty jesteś kretynem, niepodważalnie.
- Czemu nic mi nie mówiłeś? - zaczął Jared- czemu ja nic o tym nie wiedziałem? Przecież...
- Dobrze wiedziałeś - odparł Shann - wiedziałeś, że nie jest mi obojętna, ale uznałeś, że i tak zrobisz swoje, nie ustąpisz. Potraktowałeś to jak wyścigi, kto pierwszy ten lepszy. Po za tym, i tak byś mnie nie słuchał.
- Ale sądziłem, że to była kwestia jedynie twojej zachcianki. I właśnie, gdybyś mi o wszystkim powiedział, to wszystko co się stało, w ogóle nie miałoby miejsca!
- Taaa, jasne. Jared, myślisz, że ja cię nie znam? Mam ci może przypomnieć naszą niedawną pseudo rozmowę? To co mi powiedziałeś?
- Nie wracajmy już do tego. Teraz liczy się aktualna rzecz. Chłopie, uspokój się, zluzuj.
- Ja jestem spokojny. Tyle, że denerwuje mnie twoje podejście do.... do właściwie wszystkiego!
- A od kiedy robi ci to większą równicę? Jakoś nigdy ci to nie przeszkadzało. A no tak, bo kobieta, którą rzekomo kochasz, czy coś, wybrała mnie zamiast ciebie?
- Taka zasadnicza sprawa - wtrącił się Tomo - nie wybrała żadnego z was.
- A wiecie czemu Sue zrezygnowała? - Jared uśmiechnął się złośliwie - bo dowiedziała się, że Emma coś do mnie czuje. Gdyby nie to, pewnie byśmy nie raz wylądowali w łóżku.
- Co?
Teraz Tomo nie wiedział zupełnie o co chodzi. patrzył na braci z ogromną dezorientacją. Panowie Leto i ich życiowe problemy. Shannon w końcu nie wytrzymał. Podszedł do Jareda, złapał go za bluzę i uniósł z sofy. Jeszcze chwila moment, a był skłonny uderzyć swojego brata.
- Coś ty powiedział? - wycedził Shann.
- To, co słyszałeś. Sue nawet nie musiała mi tego mówić. Kiedy Emma mi o wszystkim powiedziała, wszystko stało się jasne.
- Ty...
I w tym momencie w Shannonie coś pękło. Bez zastanowienia, wycelował pięścią w twarz brata. Ten poleciał do tyłu. O tyle było dobrze, że spadł na sofę, która była tuż za nim. Jednak nie chciał pozostać dłużny perkusiście. Nie myśląc nad pulsującym bólem, podszedł do Shannona i odwdzięczył się tym samym. Jednak cios, który mu zadał, nie był tak mocny, jak ten, na którym on sam ucierpiał. Jeszcze chwila, a doszłoby do większego rozlewu krwi, gdyby nie Tomo. Stanął pomiędzy braćmi, by ich rozdzielić.
- Uspokójcie się! - powiedział zdenerwowany gitarzysta - zachowujecie się jak dzieci! Wiecie co wam powiem? Obydwoje nie zasługujecie chyba na żadną kobietę. Jeden i drugi, nie różnicie się wiele. Po za tym, nigdy nie sądziłem, że pomiędzy wami stanie jakaś dziewczyna. W tym momencie.. brak mi, aż słów.
- No i dobrze! - Jared odsunął się, łapiąc się dłonią za twarz - bo co? Bo ja mam to, czego Shannon nie dostał? Zazdrości? Bądźmy szczerzy, Sue powiedziała mu nie. Teraz ma mi za złe, że go nie wybrała.
- Tak? - Shannon nadal miał ochotę rzucić się na swojego brata - ciekawe czy będziesz dalej taki wygadany, jak jeszcze raz przywalę ci w gębę.
- No dobra to dawaj, śmiało.
- Uspokójcie się! - Tomo zaczął wychodzić z siebie - Jared! Idź do siebie, obydwoje teraz jesteście pod wpływem emocji. Uspokójcie się. Później wszystko sobie na spokojnie wyjaśnicie.
Jednak bracia go nie słuchali. Gitarzysta znów ich rozłączył, ale bardziej skutecznie. Wyprowadził młodszego Leto z apartamentu, zostawiając Shannona samego. Tomo nie miał już siły do tych dwojga. Nigdy nie sądził, że taka sytuacja będzie miała miejsce, tym bardziej z powodu jednej dziewczyny. Miał do niej wyrzuty, o to, że tak zrobiła. Nawet nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo namąciła, pomiędzy braćmi.


Sue wylądowała. Dziesięć godzin lotu dawało we znaki. Gdy była już na lotnisku, było ciemno. Dziewczyna złapała wolną taksówkę i wedle wskazówek Vicki, naprowadziła kierowcę. Co prawda, szło mu kiepsko po angielsku, ale dało się dogadać. Samochód zatrzymał się przed dużym hotelem. Sue w pośpiechu zapłaciła za przejazd, zabrała swoje rzeczy i ruszyła w stronę obrotowych drzwi. Weszła do środka i zaczęła się rozglądać. Już miała podejść do recepcji, ale co miała im powiedzieć? Nie daliby jej wejść. W końcu się zdecydowała. Podeszła do elegancko ubranej kobiety, prosząc, by zadzwoniła na numer apartamentu Vicki i Toma. Uzyskała zgodę. Na razie nie chciała się zdradzać reszcie, że przyleciała. Wpakowała się do windy i wysiadła na odpowiednim piętrze. Teraz nie wiedziała, co ma zrobić.
- Pokój 338, apartament Shannona. Ale mówię z góry, sytuacja kiepsko wygląda - dostała właśnie wiadomość od Vicki.
Zaraz słodka tajemnica miała się wydać. Zastanawiała się o co chodziło Vicki z tym "sytuacja kiepsko wygląda". Sue zatrzymała się przed odpowiednimi drzwiami i zaczęła w nie energicznie pukać. Przez jakiś czas była cisza, ale w końcu. Oczom dziewczyny ukazał się Shannon. Przez parę sekund analizował wszystko. Był zdumiony, nie wiedział, co się dzieje. Sue bez zastanowienia, wepchnęła mężczyznę do apartamentu, po czym też weszła, ciągnąć za sobą dużą walizkę. Zatrzasnęła za sobą drzwi. Spojrzała w orzechowe oczy Shannona. Jej puls był coraz szybszy, czuła jak zaraz wybuchnie. Perkusista nadal nie wiedział, co się dzieje. Stał w miejscu jak wmurowany. W końcu podeszła znacznie bliżej do perkusisty.
- Wszystko już wiem - szeptała - nie miałam pojęcia.
- Ale... co? - Shannon nie wiedział, co ma powiedzieć - ale przecież...
- Ciii - ona uciszyła go, przykładając mu palec do ust - nie dostrzegałam tylu rzeczy, byłam ślepa. Dopiero, gdy wyjechałeś z LA, kiedy poczułam pustkę. W momencie, kiedy rozmawiałam z Anabel. Nawet nie zauważyłam, kiedy, kiedy...
- Kiedy co? - Shannon nie mógł się powstrzymać, by nie dotykać dłonią jej policzka - czyli?
- Mam nadzieję, że nie zorientowałam się za późno - szeptała nadal, delikatnie muskając jego ramię opuszkami palców - że, że ja... Shanny...
- Nie, nigdy nie jest za późno. Dobrze, że jesteś... tęskniłem.
Obydwoje zamilkli. Shannon złapał za dłoń dziewczyny i pocałował parę razy. Byli coraz bliżej siebie, w końcu przywarli do siebie swoimi ciałami. Sue czuła się jak w niebie. Mogła znów go usłyszeć, dotknąć, poczuć zapach jego perfum, oddech. Perkusista delikatnie musnął ustami jej ramię, szyję, policzek, kiedy w końcu zatrzymał się na uchu, szepcząc:
- Czy ty, czy... Sue, chyba się zakochałem.
Dziewczyna odsunęła się od niego na centymetr, by móc spojrzeć mu w oczy. Na jej twarzy pojawił się uśmiech. Lekko stanęła na palcach, by móc dosięgnąć jego ust.
- Ja chyba też. To takie fajne uczucie - powiedziała, oplatając ręce wokół jego szyi - nie sądzisz?
- Rewelacyjne.
W końcu ich usta się złączyły, obydwoje zapomnieli o całym świecie. Liczyło się teraz tylko to, że są tutaj razem. Zginęli w swoich objęciach. Shannon sunął dłońmi po jej plecach, po ramionach, pasie. Ona zatopiła swoje w jego włosach, czasem muskała nimi jego szyję. W końcu objęła go nogami w pasie, on podtrzymywał. Na parę chwil przywarli do ściany. Całowali się zachłannie, tak jakby mieli to robić po raz ostatni w życiu. Jednak było to delikatne, namiętne. Zagłębiając się w pocałunku, wzajemnie pieścili się językami. W pewnym momencie oderwali się od ściany. Shann niosąc Sue, ruszył do salonu. Usiadł na sofie, dziewczyna była na jego kolanach. Nadal się od siebie nie odrywali. Błądzili dłońmi po swoich ciałach. Sue czuła coraz większe dreszcze z każdym posunięciem perkusisty. Dziewczyna oderwała się od jego ust i skierowała je na jego kark, później szyję. Dłonie delikatnie wsunęła pod jego koszulę, masując jego tors. Czuła się cudownie. Jej serce zaczęło szybciej bić, jego też. Wyczuwała to za każdym posunięciem swoich dłoni.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tu jesteś - wyszeptał Shannon - teraz wszystko jest łatwiejsze.
- Wiem, wiem... - Sue spojrzała w jego twarz - nie wybaczyłabym sobie, gdybym nic nie zrobiła. Nawet nie wiesz jak było pusto, kiedy wyleciałeś.
- Wiem, Sue, ja wszystko wiem. Zostaniesz?
- Zostanę, zostanę. Teraz już cię nie wypuszczę z objęć, nie dam odejść. Za dużo mam do stracenia.
- Nie sądziłem, że ty cokolwiek czujesz do mnie - odgarnął jej niebieskie włosy za ucho- a jednak.
- Musiałam do tego dojść. Teraz już wiem, że to jest to, czego tak pragnęłam, chciałam.
Sue wtuliła się mocno w ramiona perkusisty. Nie chciała, by ta chwila minęła. Teraz mogła tak siedzieć cały czas. Poczuła jak Shannon muska ustami szyję, przechodząc nieco niżej. Dłonie spoczywały na jej biodrach. Jego ciepły oddech, jego dłonie, pocałunki, dosłownie wszystko. Teraz Sue poczuła, że znalazła to, czego szukała. Mimo, że nie było takie mocne uczucie, ale miała nadzieję, że to się z czasem zmieni. Teraz liczył się tylko on. Nikt po za nim. On czuł, że właśnie ma w objęciach swój cały świat. Było cicho, słychać było tylko ich oddechy. Sue jednak obawiała się jednej rzeczy, czy aby na pewno nie było to chwilowe.
- A teraz mi powiedz - Sue spoglądała na mężczyznę - co ci się stało? Masz lekko rozciętą wargę, obity policzek...
Shannon spojrzał gdzieś w bok. W euforii jej przyjazdu, zupełnie stracił poczucie rzeczywistości. Nagle wróciła do niego sytuacja, sprzed paru godzin. Słowa, które padły ze strony Jareda, bolały. Nie wiedział, co ma teraz Sue odpowiedzieć. Mimo tego, że cieszył się, że jest, że znów ją może całować, widzieć...
- Z Jaredem się pokłóciłem - powiedział cicho i spojrzał na dziewczynę - poszarpaliśmy się trochę, tyle.
- Jak to tyle? - Sue świdrowała go wzrokiem - chyba musiał być jakiś powód?
- Czy to prawda, że gdyby Emma nie powiedziała ci o tym, że kocha Jareda, nadal byś to wszystko utrzymywała?
Shannon zdjął dziewczynę z kolan, po czym wstał i ruszył do okna. Wbił wzrok w to, co było za nim. Sue została na sofie. Teraz nie wiedziała, co ma zrobić. Nie pomyślała o tym, że Shannon i tak się dowie. Pokręciła głową, zacisnęła pięści, Wlepiła wzrok w podłogę, siedziała nieruchomo.
- Gdyby nie to... - dalej mówił Shann - gdyby nie to pewnie, by ciebie tutaj nie było. Teraz się zastanawiam, czy, czy to dobry pomysł?
- Ale Shannon - Sue w końcu zaczęła cichym tonem - nie wiedziałam, że to tak wszystko wyjdzie. Tak, gdyby nie Emma, pewnie nadal, by nic się nie zmieniło. Ale jednak, a teraz dzięki temu jestem bogatsza w to, co już wiem.
Sue wstała z sofy i powoli ruszyła w stronę mężczyzny. Zatrzymała się tuż obok niego, lustrowała go wzrokiem. Była zakłopotana, nawet nie wyobrażała sobie, co w tym momencie może czuć Shannon.
- Czyli - mówił - w sumie, boski Jared jak zwykle dostaje, to czego chce. W sumie, dlaczego tak nagle cię olśniło? Czemu tu przyleciałaś? Masz pewność, że czujesz tak faktycznie, czy tylko ci się wydaje?
- Shannon! Ale ja nie chcę twojego brata, tylko ciebie!
- A gdybym nie rozmawiał z Anabel to by ciebie tu nie było?
- Pewnie tak - Sue pokręciła głową - nie będę kłamała. Ale teraz już wiem. Proszę...
Sue stanęła przed perkusistą, patrząc głęboko w jego oczy. Miała żal do siebie, że tak sie zachowała, ale sąd miała wiedzieć, co się później stanie. Delikatnie dotknęła policzka perkusisty. Ten jednak odsunął się od niej o krok, znów patrząc gdzieś w bok. Dziewczyna była zrezygnowana. Przez parę chwil wydawało się jej, że wszystko jest już dobrze, ale jak widać myliła się. Stała tam jeszcze parę chwil, po czym wyminęła mężczyznę. Ruszyła do przedpokoju, ale za nim, zdążyła rzucić:
- Przepraszam, nie będę ci już przeszkadzać. Zostańmy przy tym, co było na początku. Tylko praca, nic więcej, nic ponad to.
Sięgnęła po uchwyt walizki i nacisnęła na klamkę. Już miała otwierać drzwi, kiedy poczuła, jak zostaje objęta w pasie. Odrzuciło ją to lekko w tył. Odwróciła się i znów widziała Shannona.
- Nie wracajmy do tego wszystkiego - powiedział zrezygnowany - zostań, proszę. Zacznijmy od początku. Teraz, kiedy juz tu jesteś, nie mogę ci pozwolić na to, byś odeszła.
Krótka piła. Obydwoje stali wtuleni w siebie. Półmetek tego, co było złe, był za nimi. 

6 komentarzy:

  1. no w koncuu! Shanni i Sue razem. <3 a ile akcji przy tym. Rozmowa braci, potem bojka, potem jej przyjazd, wyznania, ach. Romantico. :D
    Ciesze sie, ze w koncu miedzy nimi do tego doszlo. S&S. Slodko.
    Ale nie powiem, ostatnie zdanie mnie przerazilo. 'Półmetek tego, co było złe, był za nimi.' Czyli, ze problemy jeszcze sie pojawia? :< Podejrzewam, ze ich zrodlem bedzie nasz maly, najslodszy pan Jared. :D
    I przepraszam, ze nie skomentowalam poprzednich rozdzialow, chyba dwoch, ale nie mialam kompletnie czasu. Studia, zaliczenia, poprawki. ;/ poprawie sie. ;) Calusy i czekam na dalszy rozwoj sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
  2. No, no :) Wszyscy czekali na ten moment to wynagrodziłam im te męki xD
    Co do tego ostatniego zdania to prawda, nikt nie powiedział, że cały czas bedzie super. Szykuje się nowa wersja Mody na Sukces :3
    Nic nie szkodzi, zdążysz odrobić swoje zaległości. Też sama mam sporo na głowie, więc doskonale wiem, o czym mówisz.
    MARShugs

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja mam nadzieję, że Jay się wmiesza :D super rozdział, w końcu <3 pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zobaczysz, co będzie dalej :P
      też pozdrawiam :*

      Usuń
  4. No nareszcie! Czekałam na ten moment z niecierpliwością! Świetny rozdział, świetny blog, oby tak dalej :* Nie komentowałam jeszcze, ale obiecuję, że od dziś będę komentować każdy kolejny rozdział ;) Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się ogromnie cieszę :) Jak się podoba to radość jeszcze większa.
      Pozdrawiam <3

      Usuń