piątek, 10 stycznia 2014

rozdział 27 - Deeper

Cześć :)
Teraz mam sporo nauki, dużo rzeczy do poprawy.  Mam jednak nadzieję, że to źle nie wpłynie na bloga. W ferie też będę miała trochę zakłuwania, ale sądzę, że dam radę. Z resztą, będziecie wiedzieli wszystko na bieżąco. Jak na razie macie nową notkę. Z Bogiem.

Tosia <3

******




Sue leżała u siebie w łóżku na plecach, było już rano. Wlepiała wzrok w sufit. Dziś czekał ją dosyć ciężki dzień. Miała nadzieję, że da jakoś radę i uda się jej normalnie porozmawiać z Gabrielem. Dziewczyna usiadła. W końcu wstała. Żeby iść do korytarza, do łazienki, musiała przejść przez pokój dzienny. Tam na kanapie spał Shannon. Na szczęście była rozkładana, o tyle dobrze. Mówiła wcześniej perkusiście, by jednak był u siebie na noce, ale ten jednak odmówił. Jak to ujął "chcę być tutaj cały czas". Sue poddała się. Wiedziała, że i tak go nie przegada. Przykryła go, w nocy się rozkopał. Uśmiechnęła się pod nosem i poszła do łazienki. Stanęła przed lustrem. Jej twarz była przemęczona, resztki makijażu, jak zwykle prawie biała. Obmyła się letnia wodą, spięła włosy w wysokiego kucyka i ruszyła do kuchni. Anabel też jeszcze spała, było wszędzie cicho. Sue spojrzała na zegar ścienny.
- Super, jest po 10 - powiedziała sobie w myślach - trzeba się powoli ogarniać i wracać do żywych.
Zajrzała tam do lodówki, była prawie pełna. To dzięki Shannonowi. Sue i Anabel nie były za bogate. Tym bardziej, że przyjaciółka malarki aktualnie nie miała pracy. Musiała teraz kurować się, robota nie wchodziła w grę. Sue miała trochę pieniędzy z pracy z zespołem, jednak nie był to długi okres czasu. Teraz o nie dbał Shannon. Dziewczyna usiadła przy stole z płatkami i mlekiem. 

Wybiła odpowiednia godzina. Sue stała przed niewysoką furtką i naciskała na domofon. W końcu weszła na teren i podeszła do drzwi. Otworzyły się, a w ich progu stanął Gabriel. Uściskał dziewczynę, wpuścił ją do środka. Sue zdjęła buty, bluzę i ruszyła dalej. Wedle wskazówek chłopaka do salonu. Nie był on duży, lecz można było zauważyć, że biednie nie żył.
- Masz dom? Ładnie - powiedziała Sue - ja mieszkanie z Anabel. Cudem udało się nam wytargować niższą cenę. O tyle dobrze, że jest nasze. Ty widzę, że masz luksusy.
- To jest właściwie dom Doriana, mieszkamy razem. Rodzice mu przepisali. Nie byli nigdy biedni - odpowiedział Gabriel - ja nie miałem się gdzie podziać to mnie przyjęto tutaj pod dach.
- Rozumiem. No, ale dobrze się złożyło.
- Napijesz się czegoś?
- Tak, herbatę jakbym mogła.
- Dobrze Poczekaj tutaj chwilkę, rozgość się, a ja zaraz wracam.
Sue uśmiechnęła się i usiadła na sofie. Dom wyglądał na dosyć zadbany, z pewnością nie tani. Wszystko się błyszczało, wszędzie pachniało detergentami czystości, zmieszanymi z dymem papierosów i odrobiny dobrego alkoholu. Tutaj w porównaniu z mieszkaniem przyjaciółek, był raj. Sue założyła nogę na nogę i oplotła rękoma kolana. Nie wiedziała jak ma się zabrać za ten temat, ale jakoś musiała.
- No, mówiłem, że szybko wrócę - zaśmiał się Gabriel, niosąc dwa kubki - no to opowiadaj. Co się dzieje? Po za tym, co słychać nowego u naszej szanownej artystki?
- U mnie tak sobie, raz gorzej, raz lepiej. Ostatnio Anabel była w szpitalu, ale już wyszła. Pokłóciłam się z nią, dłuższa historia. Teraz już jest wszystko dobrze - odpowiedziała Sue - a u ciebie? 
- Ostatnio trochę zarobiłem. Mam nowych klientów, jakkolwiek, by to nie zabrzmiało. Jakoś leci.
- Jednak chciałam się spotkać w konkretnej sprawie. Chodzi tutaj o twoich rodziców.
- Co? - Gabriel zdziwił się - jak to?
- No, bo okazuję się, że twoi rodzice są, byli, także moimi.
- Ale co, jak to, w ogóle... co?
Gabriel zrobił wielkie oczy, lekko rozdziawił usta i wpatrywał się w Sue z niedowierzaniem. Wstał z fotela, na którym właśnie siedział i zaczął chodzić po salonie. Kręcił głową, w końcu mówił dalej:
- Ale, przecież... to nie możliwe?
- Owszem, jest - Sue spojrzała na swojego brata - to prawda. Dowiedziałam się o tym całkiem niedawno i też byłam bardzo zaskoczona. Nawet nie wiesz jak bardzo. Kiedy powiedziałeś nieco o sobie i swojej rodzinie, przeszło mi przez myśl parę rzeczy, jednak to odrzuciłam. Później byłam z Dorianem na pewnej wystawie w Polsce i spotkałam tam Kristen Olsen. Z resztą, poukładałam sobie wszystko w głowie. Gabriel, jestem twoją siostrą. Tą, którą rodzice zostawili, tą , którą chciałeś odnaleźć.
- Czekaj, czekaj... - Gabriel złapał się za głowę - to niemożliwe. Przecież...
- Ja nie wierzę w przypadki. Widocznie tak miało być. Wiedziałam, że mam brata, jak byłam małą dziewczynką rodzice napisali list do Stanów. Mieli już nigdy nie wrócić, chcieli zacząć nowe życie. Pisali, że spodziewają się dziecka. 
- Osz kurwa - Gabriel znów usiadł - ty mówisz całkowicie poważnie?
- Tak, pełna powaga. Wiem, że to nie jest łatwe, ale musisz, musimy się z tym uporać. Zastanawiałam się nad tym wszystkim wiele razy. Nawet przeszło mi przez myśl, żeby ci tego nie mówić, jednak się zdecydowałam.
- Mogę zostać już sam? Muszę, proszę...
- Tak.
Sue podniosła się z sofy. Widziała w jakim stanie jest Gabriel. Jednak było mu trzeba czasu, tak jak jej samej. Spojrzała na niego jeszcze raz i ruszyła na przedpokój. Założyła znów buty i bluzę. Już naciskała na klamkę, kiedy to drzwi z impetem otworzyły się. Sue w ostatniej chwili się odsunęła. W progu stanął Dorian, który był dosyć zdziwiony wizytą malarki.
- Sue? 
Zaczął, ale ona pociągnęła go za rękę i obydwoje wyszli. Dziewczyna zaczęła szukać w swojej torbie papierosów. Wyjęła jednego z paczki i zapaliła. Gestem dłoni dała znać Dorianowi, by poszedł z nią. Wyszli za furtkę i ruszyli chodnikiem przed siebie.
- Mogę się dowiedzieć, co się dzieje? - spytał zdenerwowany chłopak - nic nie rozumiem? 
- Chodzi o to, że Gabriel jest moim bratem - Sue znów się zaciągnęła papierosem - to ja jestem tą siostrą, którą chciał odnaleźć. Sama dowiedziałam się o tym niedawno. Teraz mu o tym powiedziałam.
- Domyśliłem się...teraz sam się utwierdziłem w fakcie, że moje domysły nie były złe.
- Jak to?
- Było to dla mnie logiczne. Widziałem jak zareagowałaś na Krsiten Olsen, dopytywałaś mnie o rodzinę Gabriela, o niego samego. Nie trzeba być geniuszem, by to widzieć. Czysta obserwacja.
- Ale, przecież... Gabrielowi teraz trzeba czasu. Gdy tylko mu powiedziałam o wszystkim, powiedział, że chce zostać sam. Może to i nawet lepiej, niech sobie chłopak wszystko przemyśli.
- Też tak sądzę. Macie kontakt przecież, za jakiś czas się zapewne odezwie, by porozmawiać. Jeszcze w domu z nim pogadam. Rozumiem, że teraz mam cię odprowadzić?
- Tak, ale jeżeli to problem, wiesz... muszę z kimś teraz porozmawiać - Sue wbiła wzrok w chodnik - tylko boję się, że nie zaakceptuje tego.
- Jak to? Przecież on szukał swojej siostry, znaczy ciebie, wiele czasu. W końcu przestał, bo to nie przyniosło rezultatów. Wiesz, dla niego to nowość, wielki szok. Ty już zapewne zdążyłaś już to przetrawić, dla niego to jest nowość. Daj mu trochę czasu. Jestem pewien, że cieszy się ogromnie, ale teraz jest pod wpływem emocji i szoku.
- Wiem, sama też tak miałam, kiedy się dowiedziałam o tym. Rozumiem go.
- No właśnie. Skoro wiesz, co teraz czuje to się nie martw. Emocje opadną i się spotkacie. Ja tego z resztą też dopilnuję. Jednak nie sądzę, żebym musiał jakoś działać.
- Dzięki - Sue uśmiechnęła się do Doriana - mam nadzieję, że jakoś to będzie.
- Z pewnością. Daleko masz stąd do domu?
- Nie, nie, już blisko. Wszędzie mam niedaleko, ale fart, co nie?
- No - chłopak parsknął śmiechem - odprowadzę cię i lecę, bo mam parę spraw do załatwienia. To w takim razie, daleko jeszcze?
- Za te dwie następne, małe skrzyżowania i już jesteśmy.
Obydwoje zatrzymali się przed budynkiem. Dziewczyna stała z założonymi rękoma i bez słowa, wpatrywała się w chłopaka. W końcu posłała mu szeroki uśmiech, on odwzajemnił go. Sue cieszyła się, że ma to już za sobą. Teraz tylko musiała czekać, aż Gabriel da jej znać. Nie chciała pierwsza wykonywać pierwszego kroku. Lepiej było, jak on sam miał zrobić go. W momencie, kiedy już na to będzie gotowy.
- Rozchmurz się - Dorian pomasował dziewczynę po ramieniu - napij się w domu ciepłej herbaty, uspokój, obejrzyj dobry film. Gabriel w końcu ochłonie, ty też i będziecie mogli już normalnie porozmawiać.
- No dobrze - Sue skinęła głową - trzymam kciuki, że wszystko będzie dobrze.
- Musi być - Dorian przytaknął - i gdybyś tak jeszcze raz się ładnie i szeroko uśmiechnęła to będę pewien, że wszystko jest ok.
Sue zaraz to ukazała szereg bialutkich zębów, a w policzkach pojawiły się małe dołeczki. Od razu był lepiej. Chłopak przytulił ją na pożegnanie, obdarował całusem w czoło, po czym odwrócił się i ruszył w swoją stronę. Sue stała tak jeszcze przez parę chwil, po czym zdecydowała się, by wracać. Weszła na klatkę i wspięła się po schodach na odpowiednie piętro. Drzwi były otwarte, weszła do środka. Już od progu słyszała głośne rozmowy, żarty i śmiechy, kółka wzajemnej adoracji. Weszła do kuchni, skąd właśnie dochodziły głosy. Położyła torbę na jednym z krzeseł i usiadła na tym, które było wolne.
- I jak poszło? - spytała Anabel - opowiadaj!
Babu, który właśnie niedawno przyszedł, czuł się nieco dezorientowany całą sytuacją. Nie wiedział, o tym co zaszło, o paru istotnych kwestiach. Patrzył na wszystkich pytająco, wyczekując chociaż małej części ich tajemnicy. W końcu Sue zlitowała się nad nim. Nie robiąc dłużej z niego idioty, opowiedziała mu o wszystkim. Ten wysłuchał jej z niedowierzaniem. Jego oczy robiły się coraz większe. Kiedy malarka skończyła, wydusił z siebie jedno:
- No to ciekawie, nie powiem.
- No, ale jak tam rozmowa? - dopytywała się Anabel, która, co jakiś czas wymieniała spojrzenia z Shannonem - no mów!
- Jakoś poszło - Sue odpowiedziała beznamiętnie, ale by nie budzić podejrzeń, uśmiechnęła się - wszystko poszło dobrze, tak sądzę? Gabriel poprosił mnie, bym go zostawiła samego, wyszłam. Trzeba mu czasu na poukładanie tego wszystkiego, ogarnięcie. Za jakiś czas się spotkamy, by znów porozmawiać. Teraz nie będę nalegała, bo to bez sensu.
- No dokładnie. Ale dobrze, że już mu to powiedziałaś. Penie nie mógł uwierzyć?
- A ty byś uwierzyła? No cóż, innej opcji nie miał. Trzeba dać mu teraz trochę spokoju.
- A jak się nie odezwie? - wtrącił Shannon - a jeżeli zrezygnuje z takiej opcji?
- Rozmawiałam z Dorianem, powiedział, że wszystko się ułoży. Mówił, że Gabriel odezwie się, bo mu zależy. Wierzę mu.
- Że kto? - Shann i Anabel spytali razem.
- Aaam nie znacie - Sue machnęła ręką - przyjaciel Gabriela. Poznałam go w Polsce. Jest bardzo w porządku. Zna go lepiej ode mnie i zaufam mu. Sadzę, że wie, co mówi. Nie miałby nawet powodów, by mi coś kręcić.
- A to nie ten chłopak, z którym tak sie czule żegnałaś przed domem? - zaśmiał sie Babu - no to ładnie.
- Co...? Widziałeś?
- Tak, przez okno. Przecież te w kuchni wychodzi na ulicę.
- A no racja, tak to on.
- Jakieś uściski, uśmiechy, buziaki, ładne rzeczy, panno Sue.
- A daj spokój!
Malarka wtem poczuła na sobie wzrok Shannona. Jednak to nie było zwykłe spojrzenie, coś jakby miał do niej wyrzuty. Zerknęła na niego, nie za bardzo wiedząc, o co chodzi. Przerwała to Anabel, która stwierdziła, że trzeba zrobić herbatę. W miedzy czasie, Sue załapała za komórkę:
- Rozmawiałam z Gabrielem, już o wszystkim wie. Cieszę się, że to z siebie wyrzuciłam. Ulżyło mi. Jemu też. Teraz już odnalazł swoją siostrę. 

10 komentarzy:

  1. Nie dziwię się reakcji Gabriela.. Świetny pomysł z tymi rodzicami, naprawdę! :) No i biedny Shanny. :(
    Rozumiem Cię doskonale, co do braku czasu, coraz więcej zaliczeń, egzaminy.. eh. ;/
    Pozdrawiam i życzę tego czasu jak najwięcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba :)
      A co do Shanna to powiem tyle, że przyjdzie i jego czas ^^
      Też mam taką nadzieję, na jak najwięcej wolnego czasu na nowe rozdziały. Pozdrawiam <3

      Usuń
  2. Szkoda Zwierzaka, co zrobić... Wciąż liczę na to, że do akcji dołączy Dziad ;D
    Świetny rozdział, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję, a co do dalszego rozwoju sytuacji Sue i Shann, cóż mogę powiedzieć? SOON :)

      Usuń
  3. napisalam komentarz i sie nie dodal, nie wiem o co chodzi. xd moze sie pojawi, ale wole to jeszcze raz napisac, w razie czego tamten sie usunie i ook. :D
    Gabriel, biedny chlopak, ma sie nad czym zastanawiac, o czym myslec, ale przynajmniej znalazl czesc swojej rodziny. :) Sue tez biedna, bo musi czekac az Gabriel w koncu przetrawi wszystko i sie odezwie. :( ech. sie porobilo.
    a Shannon! mam nadzieje, ze bedzie go wiecej i nie bedzie mial powodow do zazdrosci, biedaczek. :D
    pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, komentarz się pojawił :)
      Czekaj na rozdział 29/30 ... największe emocje ^^ Właśnie kończę 28, zabiorę się za resztę (tak, tak - uczę się na jutro :3).
      <3

      Usuń
  4. Nie zdziwiła mnie reakcja Gabriela, ale to rzecz normalna w takiej sytuacji jaką opisałaś. Ach i ta zazdrość Shannona ;) - i tutaj to ja zazdroszcze Sue!
    Jeżeli zapowiadasz największe emocje w następnych rozdziałach.. to CZEKAM ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. najbliższe dwa rozdziały będą mocno wypełnione emocjami ^^

      Usuń
  5. Zazdrosny Shann? Tego jeszcze nie było :D
    Ale to jest takie słodkie .... xd
    No cóż, rozumiem Gabriela i ta jego reakcja.... W sumie też bym tak zareagowała, ale skoro szukał jej tak długo to mógł okazać trochę więcej szczęścia : )
    Pozdrawiam i życzę dużo weny <3
    http://ostatnitaniec.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń