wtorek, 7 stycznia 2014

rozdział 26 - You Know You Like It

Cześć Marsiątka i reszto Czytelników bloga :)
Powiem tylko tyle, że moment, na który tak wyczekujecie, SOON <3
I tylko jedno pytanie: czy nowe rozdziały ukazują się za szybko? Bo czasem dodaję nawet codziennie (2-3 dni trwa czas od notki do notki). I czy pasuje Wam aktualny stan rzeczy?

Tosia.

*************


Sue biegała po mieszkaniu w poszukiwaniu swojej torebki i komórki. Co chwila zaglądała w jakieś dziwne miejsca. Jeszcze chwila, a była skłonna  otwierać wszystkie szafki, gdyby nie Anabel.
- Pipo, tu jest!
Dziewczyna dostała swoja torbę i zaraz zaczęła patrzeć, czy w niej wszystko jest. Jednak nadal nie miała komórki, swojej drugiej prawej ręki. W końcu zobaczyła, leżał na stole. Pokręciła głową nad swoją głupotą.
- To co? - nagle odezwał się Shannon - jedziemy?
- Tak tak - odparła Sue - chodźmy już na dół.
Wyszli z mieszkania i zbiegli po schodach, zaraz byli już przed budynkiem. Ruszyli do samochodu. Shannonowi udało się namówić Sue, by ją chociaż podwieźć. Obydwoje wsiedli do auta, ruszyli. Dziewczyna czuła jak w jej żołądku się coś przewraca i niemiłosiernie skręca.
- Nie stresuj się- powiedział Shannon, kiedy na chwilę zatrzymali się na czerwonym świetle - wszystko pójdzie dobrze, zobaczysz. Porozmawiasz z nią na spokojnie, dowiesz się czegoś.
- Ale ja nie chcę, nie wiem czy chcę się dowiadywać więcej. Może w ogóle zamknę sprawę? Teraz jest dobrze, niech zostanie to tak, jak jest - odparła Sue - zawracajmy.
- Pogięło cię? Nie ma takiej opcji. Nigdzie nie wracasz teraz, tylko jedziesz na to pieprzone spotkanie. Umówiłaś się, wiesz już sporo, poznałaś swojego brata, teraz może być inaczej.  Sue, nie bój się. Teraz już będzie tylko lepiej. Wszystko się ułoży, mówię ci to.
- Ale Shann - dziewczyna była bliska płaczu - a jeżeli będzie odwrotnie?
- Nie ma nawet takiej możliwości.
Samochód zatrzymał się przed galerią. Sue spojrzała z niepokojem w oczach na Shannona. Czuła jak jej ręce zaczynają się trząść, przez głowę przebiegało miliony myśli. W końcu zacisnęła pięści. Perkusista na miarę możliwości ruchu, przytulił ją i ucałował w policzek. Sue wysiadła z samochodu i ruszyła chodnikiem do schodków. Wspięła się po nich i otworzyła drzwi. Była już w środku. Rozejrzała się. Nikogo tam nie było, po za jedną kobietą. Ta spojrzała na nią i powiedziała krótko:
- Czeka u siebie w gabinecie. Chodź, zaprowadzę cię.
Sue skinęła głową i poszła za elegancko ubraną kobietą. Zatrzymały się przed czerwonymi drzwiami, otworzyła je i weszła do pomieszczenia. Dziewczyna rozejrzała się. Wszystko było poukładane, w porządku, w powietrzu utrzymywał się zapach słodkich perfum. W końcu spostrzegła Kristen, która opierała się o biurko. Skinieniem dłoni, poprosiła, by usiąść. Sue spoczęła na małej sofie, a obok niej przysiadła Kristen.
- Cześć... - powiedziała kobieta - wyglądasz na zdenerwowaną. Napijesz się czegoś?
- Wody - odparła  Sue - spróbuję się uspokoić.
Kristen sięgnęła do stolika obok po szklankę i wodę mineralną. Zapełnione szkło podała młodej malarce, po czym zaczęła mówić:
- Rozmawiałaś już o tym wszystkim z Gabrielem?
- Nie - Sue pokręciła głową - jeszcze nie. Nie jestem na to gotowa.
- A po naszej rozmowie zdecydujesz się?
- W końcu będę musiała.
- No dobrze - Krsiten wstała i zaczęła chodzić po swoim gabinecie - twoich rodziców poznałam wiele lat. temu na jednej z wystaw. Pamiętam, że już w tedy byłaś na świecie. Nawet opowiadali mi o tobie, później nawet mogłam cię zobaczyć. Nie sądziłam jednak, że to wszystko się tak  potoczy. Zostawili cię w Stanach, a sami wyjechali. Często się z nimi widywałam, kiedy byłam w Polsce. Pamiętam jak mówili, że już tam zostają. Twoja matka chciała być przy swojej, a przy twojej babci. Nie wiedziałaś, że jesteś w połowie polką, prawda?
- Nie miałam zielonego pojęcia. Mam nazwisko po ojcu, a też nigdy mi nic nie mówili. Nawet nie pamiętam, kiedy mnie zabierali do Polski.
- Wiadomo, byłaś za mała, by to teraz pamiętać. W każdym bądź razie, później urodził się Gabriel. Strasznie się cieszyli. Kiedyś spytałam o ciebie, ale powiedzieli, że na razie jesteś w Stanach. Powiedzieli, że niedługo po ciebie wrócą, jednak tak się nie stało. Jakiś czas kontakt nam się urwał. Jeszcze parę razy się spotkaliśmy, ale później nastała cisza. Z czego się niedawno dowiedziałam, zmarli całkiem niedawno. O ile wiadomo, mieli wypadek samochodowy.
- A babcia? - spytała Sue - wiesz coś o niej?
- Nie. A Gabriel w ogóle wie o tym, że ma siostrę?
- Tak, wspominał mi, że dowiedział się w końcu - Sue upiła łyk wody - ponoć też szukał, ale na marne.
- Wszystkiego dokładnie nie wiem o ich życiu. Jedynie z tego, co sama widziałam, co oni mi mówili, czy jak dowiadywałam się od kogoś innego. Ostatnio odnowiłam stare znajomości, wiedziałam, że będziesz chciała się spotkać. To wszystko co wiem.
- A jak oni tutaj żyli?
- Pewnie pamiętasz jak wyjeżdżali w różne miejsca, lubili żyć z dnia na dzień. W końcu też artyści. Mieli tutaj swoją galerię, znajomych, dobre i bogate życie. Spory spadek zostawili Gabrielowi. Ogólnie, byli rozchwytywani, znani, szanowani. Z czego widzę poszłaś w ich ślady.
- Ja bym tak tego nie nazwała, ale fakt... może to u nas rodzinne? Chociaż nigdy nie czułam, żebym miała rodzinę. Jedyną bliską osobą była dla mnie babcia, a później moja przyjaciółka.
- Rozumiem twój ból - Krsten usiadła obok Sue - ja też nie miałam dobrze. Rodziców nawet nie znałam, zostawili mnie samą. Wychowałam się w domu dziecka, ale może to i dobrze? Bo nauczyło mnie to wielu rzeczy. Wiadomo, było mi źle, że nie miałam życia jak inne dzieciakami, brakowało mi miłości. Jednak mimo to dałam radę. Nie martw się.
- A jak mam się nie martwić? To wszystko wywróciło mi świat do góry nogami. Miałam wszystko poukładane, pogodziłam się z tym, co było. Było mi dobrze bez nich. Miałam świadomość, że oni są tam gdzieś, mój brat też, ale z czasem straciło to znaczenie. Jednak nie sądziłam, że teraz będzie tak jak jest.
- Teraz spotkasz się z Gabrielem, wszystko sobie z nim wyjaśnisz, porozmawiasz. Wiem, że to nie będzie łatwe. Na początku będzie trudno, ale później będzie tylko lepiej.
- Dziękuję - Sue po policzkach popłynęły łzy - mam nadzieję, że wszystko jakoś się poukłada.
- Chcę ci pomóc - Kristen w końcu przytuliła dziewczynę - będzie wszystko dobrze. Nie martw się. Teraz musisz być silna i wyjść na przeciw temu wszystkiemu.

Sue wracała do domu. Chciała się przejść, by poukładać sobie wszystko w głowie. Rozmowa z Kristen pomogła jej. Podniosła ją na duchu. Teraz miała tylko porozmawiać z Gabrielem. Miała nadzieję, że wrócił już do LA. Wiadome było, że nie będzie teraz łatwo. Jednak mając świadomość, że ma w kimś wsparcie, chciało się jej powalczyć.

Stała przed drzwiami mieszkania. Wzięła głęboki oddech i weszła do środka. Zdjęła buty, torbę położyła na szafce. Ruszyła powoli do pokoju dziennego, gdzie siedzieli Shannon i Anabel. Właśnie oglądali film.
- Babu wyszedł? - spytała Sue - zazwyczaj słychać go dosyć głośno.
- Tak, poszedł. Miał coś do załatwienia - odpowiedziała Anabel i ściszyła telewizor - jak tam poszło?
- Czy ja wiem? - Sue wzruszyła ramionami i usiadła na kanapie obok Shannona - nie było źle.
- No, ale możesz coś więcej powiedzieć?
- Dowiedziałam się, że mieszkali w Polsce cały czas, mieli swoją galerię, byli raczej bogaci. W sumie to były to ogólniejsze rzeczy.
- Mniejsza, co teraz zamierzasz?
- No, muszę spotkać się z Gabrielem. Dopiero potem będę mogła cokolwiek więcej mówić. Nadal jestem w martwym punkcie. Kristen mnie uspokoiła. W sumie po tej rozmowie zdecydowałam się na jakiś krok. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo, ale muszę się wziąć w garść.
- Zuch dziewczynka! - Anabel podeszła do Sue, by ją uściskać - jeszcze będzie super, ja ci to mówię.
- Mam nadzieję. Później do niego zadzwonię.

Powoli zbliżała się noc. Póki co był wieczór. Niebo było rozgwieżdżone jak nigdy wcześniej. Było cicho, spokojnie i upojnie. Anabel już usnęła, była zmęczona. Odpoczynek był na tą chwilę idealnym lekarstwem. Sue i Shannon zeszli po schodach na dół i ułamek sekundy, byli na zewnątrz. Ruszyli w stronę plaży. Dziewczyna szła z założonymi rękoma, patrzyła pod nogi, milczała. Chciała ochłonąć, jeszcze później miała dzwonić do Gabriela. Miała tylko nadzieję, że nie pójdzie w tym czasie spać. Powoli weszli na drewniany podest, który prowadził na plażę. Sue poczuła miękki grunt pod stopami, szli w stronę wody. W końcu zatrzymali się, by móc usiąść.
- I co? Dzwonisz dziś? - zaczął Shann - moim zdaniem najwyższa pora.
- Tak, tak - Sue posłała mu lekki uśmiech - jak wrócimy już.
- Teraz czekam tylko na telefon od Jareda, kiedy powie mi, żebym wracał. Sądzę, że to już niedługo. Muszę być teraz odpowiedzialny.
- Ty, odpowiedzialny!? Od kiedy niby? Nie rozśmieszaj mnie!
- Masz o mnie, aż takie kiepskie zdanie? Super, dziękuję.
- Nie ma za co.
Sue trąciła perkusistę, a ten odwdzięczył się, dzióbnięciem jej w bok. Dziewczyna wybuchła śmiechem, po czym wzięła garść piasku i sypnęła w niego. Ten zaraz zareagował i zaczął ją łaskotać. Sue śmiejąc się, przewróciła się na plecy, a Shannon nadal nie przestawał drażnić dziewczyny. W pewnym momencie przestał, by dać jej odpocząć. Po paru chwilach dziewczyna złapała go za koszulkę i przyciągnęła do siebie. Groźnie na niego patrzyła, ale w końcu szeroko się uśmiechnęła:
- Kocham cię stary, wiesz? - mówiła - świetnie się z tobą bawię. Tylko błagam, nie łaskocz mnie więcej.
- Wiem, wiem. Ja ciebie też - Shannon pokiwał głową - oj tak, kocham.
Jednak Sue nie znała powagi jego słów. On o tym wiedział, jednak nie chciał, by było inaczej. Powaga tych słów, byłaby dla ich przyjaźni być może zabójstwem. Nie chcąc tego, Shann wolał się nie ujawniać. Myślał, że jednak mu przejdzie, ale z każdym dniem, czuł to coraz bardziej. Czuł jak mocniej się do niej przywiązuje. Uwielbiał jej zapach, dotyk, głos, dosłownie wszystko. Mimo, że nie była długonogą blondynką z opaloną skórą, biegającą w eleganckich sukienkach i szpilkach, kochał Sue. W końcu ich spojrzenia się spotkały. Ona miała duże oczy, jasną cerę i rumiane policzki, które mimo tego z reguły były chłodne. Dzieliło ich od siebie tak mało. Shannon najchętniej wpił, by się w jej idealnie zarysowane usta, ale musiał odpuścić. Powstrzymywał się z ogromnym trudem. Dziewczyna odgarnęła z jego czoła kosmyki włosów, które wciąż niesfornie na nie opadały. Uśmiechnęła się do niego szeroko, ukazując szereg białych zębów. Mężczyzna zauważył, że dziewczyna lekko się trzęsie. Odsunął się od niej, zdjął swoją buzę i okrył nią Sue. Ta podziękowała i oparła głowę o jego ramię.
- Wiesz co? - zaczął perkusista - cieszę się, że cię poznałem. Trochę mnie nawet zmieniłaś.
- Co masz na myśli? - Sue uniosła brwi.
- Może trochę inaczej podchodzę do świata, kobiet z resztą też. Pewnie nie muszę ci mówić, że mam słabość do pięknych dam, imprez, do tego wszystkiego.
- Nie musisz. Ja o tym doskonale wiem.
- Wracamy? Zimno zaczyna się robić.
- Oddałeś mi bluzę to teraz się nie dziw - Sue zaśmiała się - dobrze, chodźmy stąd.

Sue siedziała już w swoim łóżku, szukając w telefonie numeru Gabriela. W końcu znalazła. Teraz tylko zielona słuchawka. Słychać było tylko sygnał telefonu, ale nic po za tym. Próba została ponowiona i to nie raz, ale nadal to było na nic.
- Przepraszam, nie mogę odebrać - dostała wiadomość od brata - co się dzieje?
- Możemy się jutro spotkać? Chcę o czymś porozmawiać - odpisała.
- Tak, nie ma problemu. Może być u mnie o 14?
- Jasne, tylko jeszcze podeślij mi swój adres. No i jesteśmy umówieni. 






9 komentarzy:

  1. I znów nowy rozdział! Rany xd dziewczyno jak ty szybko piszesz! No i oczywiście świetnie ;)
    Zazdroszczę :x
    No, ale to nic xd Tak więc rozdział podoba mi się, choć miałam nadzieję na czułe pocałunki Shannona i Sue ( ale to tylko moje widzimisię ).
    Mam nadzieję, że nie bd miała nic przeciwko jeśli dodam twój blog do polecanych u mnie :)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny( choć jak widać nie potrzebujesz tego) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja potrafię napisać trzy notki dziennie i jeszcze coś spoza, ale lubie to robić, więc czemu nie :)
      O Słodki Jezu, serio? *.* oo, postęp dla mojego bloga ^^
      <3

      Usuń
  2. Aktualny stan rzeczy jak najbardziej pasujeee! Im częściej tym lepiej ;)
    I teraz tylko czekać na spotkanie Sue z Gabrielem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inni mówią, że za szybko, inni, że wgl. za wolno (???), dobra, zostaje przy tym jak jest. Nowa notka pewnie jutro, albo po jutrze. Z resztą, mam już ją napisaną :)

      Usuń
  3. Haha możesz dodawać nawet kilka razy dziennie. :D
    Mi się bardzo podoba, tak dalej! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyno blagam Cię, daj nowy rozdział bo zwariuję :*
    http://sandra-lost-in-a-daydream.blogspot.com
    Pozdrawiam, Echelon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rany, Wy mnie nawęt nękacie i wypisujecie do mnie na fb. Nie to, że narzekam, wręcz przeciwnie ^^ będzie nowa, spokojnie. Piszę nawet z wyprzedzeniem notki, by nie mieć zaległości. Teraz mam sporo nauki, a w ferie to 3 jedynki do poprawy. Ale nie zakłóci (mam nadzieję) to pisania notek. Na bloga wpadnę, a jak mówię, że wpadnę to dotrzymuję słowa <3 buziaki

      Usuń
  5. heej. :D chcialam (z wieeeelka przyjemnoscia) po raz pierwszy skomentowac twoj rozdzial. wpadlam tu niedawno wlasciwie przez przypadek, zaczelam czytac i coz... zakochalam sie. :) w pare godzin udalo mi sie przeczytac wszystko i sie wciagnelam. czekam, czekam, czekam na nastepna czesc.
    Uwielbiam Shannona, jestem w 100% team Shannon, wiec nie moge sie doczekac az przeczytam jak sie potoczy dalej ich historia.
    Pozdrawiam i zapraszam na mojego nowego bloga (inspiracja paroma innymi opowiesciami), ktorego staram sie rozkrecic, ale jest na nim dopiero moj pierwszy rozdzial. mam nadzieje, ze uda ci sie kiedys wpasc. :)
    http://faith-not-really.blogspot.com/
    a tymczasem obiecuje wpadac tu systematycznie i sprawdzac czy nie ma czasem nowego rozdzialu. :) pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo, nawet nie wiesz jak sie cieszę, że tyle osób czytuje mojego bloga. Dziękuję za miłe słowa <3 Naprawdę to wiele dla mnie znaczy.
      Na Twojego bloga postaram się wpaść jak tylko znajdę chwilę, bo obiecałam jeszcze paru osobom to samo, więc muszę ogarnąć to jakoś. Ale z pewnością zajrzę. Z resztą, wiem doskonale jak to jest zaczynac jakiegoś bloga, ale trzymam kciuki, by się rozkręcił :)
      Pozdrawiam, Tosia <3

      Usuń