piątek, 31 stycznia 2014

rozdział 35 - Niezapowiedziana

Cóż mogę powiedzieć? Miłego czytania :)

Tosiak <3

*********

Sue przewracała się po łóżku, trzymając w palcach blanta. Czasem dobrze przejrzeć swoją walizkę. Dziewczyna usiadła i wygodnie oparła się o puszyste poduszki. Z minuty na minutę, było coraz mniej skręta. W końcu skończyła. Jednak miała ochotę na coś jeszcze. Wstała i przykucnęła przy swojej walizce. Zajrzała do małej kieszonki, w której była mała, przeźroczysta torebeczka. W środku było już niewiele zielonego szaleństwa. Ale i to było dobrze. Sue przez myśl przeszło, by zostawić to na później. Jednak zawsze dało się załatwić coś nowego. Bez większego zastanowienia, sięgnęła do swojej torby, która leżała nieopodal. Wyciągnęła z niej portfel, z niego lufkę. Była nieco pęknięta na końcu, ale to nie stało na przeszkodzie. Dziewczyna znów usiadła na łóżku, złapała za zapalniczkę, po czym z jej ust wydobyła się dosyć spora chmura. I znów, znów, po raz kolejny też. Było tak do momentu, gdy torebeczka była już pusta. Sue położyła się na plecach. Czuła się cudownie. Ten stan, w którym była, nie podlegał pod żaden opis. Z lekkością podniosła się i miękkim krokiem ruszyła do salonu. Podeszła do małego stolika, na którym stały trunki. Shannon zadbał, by było coś mocniejszego, niż herbatka, czy kawa. Złapała za butelkę i jej zawartością wypełniła mosiężną szklankę. Raz, dwa i trzeci też. Dziewczyna uśmiechała się szeroko pod nosem, nie raz cicho śmiała. Opadła na sofę. Wyciągnęła ręce, wzdłuż jej oparcia.
- Pogadam dziś z Jaredem - myślała nie zbyt rozsądnie dziewczyna - taaaak, pójdę do niego. Zaraz wrócą z koncertu. Powiem mu to co myślę. 
Przetarła twarz dłońmi. Ledwo usłyszała otwierające się drzwi. Wstała natychmiast i spojrzała w ich stronę. Do apartamentu wszedł Shannon. Przez chwilę zachowywał się normalnie, szedł w jej stronę, kiedy to się zatrzymał. Zmarszczył brwi i zaczął się rozglądać. W końcu spojrzał na malarkę pytająco.
- Jarałaś? - Zaczął. - Czuję przecież coś w powietrzu?
Sue tylko się uśmiechnęła i stąpała z nogi na nogę. Perkusista podszedł do niej i złapał za ramiona. Kazał chuchnąć, ale ona pokręciła głową. Zdjęła z siebie jego dłonie i ruszyła w stronę drzwi. Była głucha na głos Shannona. Otworzyła drzwi i wyszła na korytarz. Muzyk ruszył za nią, ale ta była pierwsza. Bez pukania wbiegła do apartamentu Jareda, zamykając za sobą drzwi na zamek. Weszła do salonu, gdzie właśnie siedział on. Uniósł wzrok, znad swojego laptopa i spojrzał z dezorientacją na malarkę. Ta bez słowa zajęła obok niego miejsce na sofie, przyglądając mu się bacznie.
- Co się dzieje? - Jared nie krył swojego zdziwienia. - Puka się po za tym.
- Tak, stało się coś - Sue pokiwała głową, zaciskając przy tym usta - stało się, jestem z twoim bratem. I przyszłam z tobą o tym porozmawiać. Nie interesuje mnie to, czy akceptujesz ten związek, czy nie. Mam to w dupie, i tak z nim będę. Twoje zmartwienie. Tylko chcę, byś się między nas nie mieszał.
- Sue... jestem zmęczony, właśnie...
- Cicho już bądź.
Sue zdjęła z jego kolan laptopa i zajęła jego miejsce. Objęła wokalistę rękoma wokół jego szyi. Uśmiechnęła się szeroko i ucałowała jego czoło. Wpatrywała się w jego duże i niebieskie oczy. 
- Oj Jared, Jared - Sue pokręciła głową - a kiedy chcesz o tym porozmawiać?
- No dobrze - Jared zrobił poważną minę - skoro jesteś z moim bratem to czemu usiadłaś na moich kolanach? W dodatku mnie obejmujesz, a odległość między nami staje się niebezpieczna?
- Spokojnie. Nikt tu nie wejdzie. Shann pewnie się teraz zastanawia, gdzie jestem? Cóż? Drzwi zamknęłam na ten mały, srebrny kluczyk. Teraz możemy w spokoju porozmawiać. Czemu usiadłam ci na kolanach? A nie sądzisz, że sprawiam ci tym pewnego rodzaju przyjemność?
Sue przejechała dłonią po jego torsie w dół i w górę. Jared nadal bacznie ją obserwował, lecz ona zaczęła unikać kontaktu wzrokowego. Powoli przybliżyła się do niego, szepcząc mu na ucho:
- To jak będzie, kochany? 
- Wiesz... - Jared zaczął odpowiadać - nie wiem, czemu się tak zachowujesz, ale... w tej sytuacji nawet mógłbym cię wpakować do swojego łóżka.
- Zdaję sobie z tego sprawę - Sue spojrzała znów w jego oczy i przytknęła swoimi ustami do jego ust - przeszkadza ci to?
- Jarałaś. Masz powiększone źrenice. Też czuję alkohol.
- To co? Wykorzystasz teraz mnie?
Dziewczyna nie myśląc dłużej, przyssała się do ust wokalisty. W końcu wetknęła w nie swój język, Jared nie protestował. Jednak po paru chwilach się opanował. Złapał dziewczynę w pasie, przesadził na bok i wstał. Popatrzył na nią z wyrzutem.
-  I co? - Sue zaśmiała się. - Nadal masz zamiar robić, to co robisz? Jak możesz... w końcu to twój brat. Możesz teraz mnie nazwać szmatą i wyzwać od najgorszych. Tak, tak, wiem. 
Nagle usłyszeli głośne łomotanie do drzwi. Jared już chciał do nich iść, kiedy Sue, złapała go za nadgarstek, ciągnąc w swoją stronę. Jednak on wyrwał się z jej uścisku i pędem podskoczył do drzwi. Do środka wparował wściekły Shannon, a za nim Tomo, Vicki razem z Emmą. Sue bacznie przypatrywała się sytuacji. Coś zaczęli mówić, nawet się kłócić, bracia zaczęli się szturchać. W końcu ktoś im przerwał. Malarka jednak powoli osuwała się na podłogę. Czuła, że traci świadomość. Widząc to, Tomo podbiegł do niej i złapał. Wziął ją na ręce, ominął resztę osób i ruszył korytarzem.

Shannon wybiegł na balkon, wraz ze swoim bratem. Sue leżała już w łóżku. Ledwo się trzymała na nogach. 
Shann zawistnie patrzył na Jareda. Miał ochotę go rozszarpać, wyrzucić przez barierkę.
- Już jest dobrze- mówił młodszy Leto - spokojnie. Sue leży w łóżku. Chciała ze mną porozmawiać.
- A nie zauważyłeś, że się zjarała i upiła? - Shannon nadal nie krył swej złości - za nim tu przybiegłem i dobiłem to mogło się wiele stać. Nie mów, że przepuściłeś taka okazję?
- Nic się nie stało - Jared przemilczał sytuacje z niefartownym pocałunkiem - nic nie zrobiłem! Do kury nędzy, uspokój się!
- A jak mam być spokojny, skoro mój brat chce się dobierać do mojej kobiety, a co lepsze, jest zazdrosny i jak widać, zawistny?
- Przemyślałem to, wszystko jest bez sensu.
- Co?
- Źle zrobiłem. Przepraszam.

Sue leżała na łóżku. Otworzyła nieprzytomne oczy. Zakryła twarz poduszką, słońce świeciło wprost na nią. W końcu usiadła i przetarła twarz dłońmi. Spojrzała przed siebie. Na końcu łóżka siedział Shannon, który nie spuszczał z niej wzroku. Po jego twarzy, można było rozpoznać złość, irytację, zmartwienie i zmieszanie. Sue pamiętała jedynie tyle, że poprzedniego dnia jarała i wypiła, stanowczo za dużo. Tego, co się działo dalej nie mogła sobie przypomnieć.
- Jak się czujesz? - Spytał chłodno Shannon. - Wczoraj pobalowałaś. To co zrobiłaś było mocnym przegięciem. O ile w ogóle wiesz, co wyprawiałaś.
Dziewczyna tylko pokręciła głową. Po tonie, malarka wywnioskowała, że narobiła jakiś głupot. Usiadła obok swojego ukochanego i spojrzała na niego pytająco, a ten opowiedział jej wszystko. Sue zakryła usta dłonią. Wstała z łóżka, ale zaraz usiadła. Jeszcze kręciło się jej trochę w głowie. Złapała się za nią i pochyliła, wlepiając wzrok w podłogę. Z myślą, co poprzedniego dnia robiło, było jej głupio i wstyd. Przed innymi też, ale przede wszystkim przed samą sobą. Shannon tylko cicho powiedział, że idzie jej zrobić herbaty. Zniknął za drzwiami. Dziewczyna zaczęła się rozglądać za swoją komórką. Leżała na półce nocnej. Złapała za nią i jak najszybciej się dało, wpisała numer swojej przyjaciółki. Za nim odebrała, słyszała tylko głuchy sygnał.
- W końcu! - Usłyszała głos Anabel. - Czemu się nie odzywasz? Ja próbowałam ostatnio się do któregoś z was tam dodzwonić, ale dupa. Ciągle coś nie tak z zasięgiem, mniejsza. Co ciekawego?
- Anabel - Sue zacisnęła pięść - jestem głupia.
Zaraz to opowiedziała jej wszystko, co przekazał jej Shannon. Anabel wysłuchała jej uważnie, nic przez ten czas nie mówiąc. 
- To nie koniec świata. Tak bywa. Są źli, wcale się nie dziwię. Każdy inny też, by był. Ale przejdzie im z czasem. Przeproś, porozmawiaj, spokonie. - Mówiła Anabel. - Nie płacz nad rozlanym mlekiem.
- Może i masz rację? Jeszcze zadzwonię do Gabriela - Sue uniosła wzrok i ujrzała Shannona - dobra, ja kończę. Później jeszcze postaram się odezwać. Pa.
- No ok, na razie.
Sue odrzuciła komórkę na łóżko, perkusista podał jej kubek i usiadł obok. Dziewczyna upiła trochę herbaty. Idealnie rozgrzewała jej ciało. W końcu spojrzała na Shanna błagalnym wzorkiem. Odstawiła czerwony kubek na półkę nocną i bezradnie się uśmiechnęła. Jednak on nadal był poważny. Zrezygnowana spojrzała gdzieś w bok. W pewnym momencie poczuła, jak on łapie jej dłoń i delikatnie całuje. Znów skierowała na niego wzrok.
- Już dobrze - uśmiechnął się blado - dajmy temu spokój. Rozmawiałem z Jaredem. Wszystko już jest dobrze, o nic się nie martw. Poukłada się jakoś.
Sue bez namysłu przytuliła się do perkusisty i ucałowała go w policzek. Zaraz jej twarz zginęła w objęciach mężczyzny. Ten gładził ją po plecach i całując jej głowę, później kark.
- Przepraszam - wyszeptała Sue - ale nie myślałam racjonalnie. Wiem, że...
- Już dobrze - uciszył ją Shannon odsuwając ją nieco od siebie i całując w usta - spokojnie. Każdy miewa gorsze dni. A teraz musisz zjeść śniadanie, by być silną dziewczynką.
Sue prychnęła śmiechem. Jednak zanim obydwoje wstali, jeszcze jakiś czas siedzieli przytulając się i całując.


4 komentarze:

  1. Po pierwsze: Dziękuję za nominację! <3
    Po drugie: przepraszam! Miałam takie zaległości, że masakra! zaczęło się od 3 rozdziałów i nagle bach! 3 razy więcej! Ale w sumie, wszystko na raz przeczytać, to chce się jeszcze więcej! i w ogóle obiecuję, że już tak nie zniknę :D bardzo szybko dodajesz, ale to dobrze :D postaram się trzymać tempo i już nigdy nie odłożę na później :D bo w ogóle to mi się kilka blogów nazbierało xD Matura <3 hihi xD
    A teraz konkrety! :D tyle się działo! :D ale ten ostatnio kompletnie mnie zaskoczył! Sue nieźle zabalowała, ale w sumie, Jaro jakby się opamiętał i to dobrze! bo Shannon taki kochany i w ogóle no! Emma! co ten Leto sobie myśli!? :D chociaż w sumie jak nic do niej nie czuje, no nic na siłę :) eh, zobaczymy! :D <3 w ogóle to bardzo lubię Sue, ma coś w sobie, co przyciąga ;) i Shannon jest szczęśliwy a to najważniejsze :D Byle Jared już nic nie mieszał :)
    Pozdrawiam! <3333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. <3
      Przeprosiny przyjęte :) Po za tym, nieco zmniejszyłam częstotliwość dodawania notek. Z resztą, u mnie jest podobnie jak u Ciebie, więc zdaje sobie z tego sprawę.
      Jared może nie zamiesza, no, ale powiem tylko tyle, że niedługo mam zamiar dodać nowe postaci, tak więc... ale wszystko w swoim czasie.
      Dziękuję i pozdrawiam,
      Tosia <3

      Usuń
  2. Witaj, no to zacznę od tego że świetny blog chodź czasami trochę nie powala mnie język, ale to takie moje małe zboczenie więc sie tym nie przejmujmy. Więc tak rozdział świetny, ja zawsze powtarzam że jakiekolwiek używki to zło i to świetnie widać, głupia no głupia jedyny dobry aspekt jest taki że że Shannon się za bardzo i długo na nią nie gniewał. Mało to składne. Niestety.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wierze w Sue i Jareda xd Ta akcja mnie rozwaliła :D
    Już myślałam, że się z nim prześpi i Shann wpadnie xd
    On wydaje się taki słodki *.* ( oczywiście Shannon) :D
    Pozdrawiam i czekam na next <3

    http://ostatnitaniec.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń